Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Starego Żabna w Nowej Soli ze łzami w oczach opowiadali na sesji rady miejskiej o tym, jak woda niszczy ich domy

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Zalane pola, piwnice, garaże, pełne wody rowy na Starym  Żabnie w Nowej Soli
Zalane pola, piwnice, garaże, pełne wody rowy na Starym Żabnie w Nowej Soli Zdjęcia nadesłane
– Chodzi nam o to, żebyśmy mogli zachować dorobek naszych rodziców i żebyśmy mogli tam mieszkać. Jest strasznie. Proszę nam wierzyć. Państwo siedzicie, widzę różne miny. Was to nie dotyczy, a nas tak. Przez 30 lat, co jakiś czas coś się dzieje – mówiła mieszkanka Starego Żabna, łamiącym się głosem. Głos zabrali pracownicy urzędu oraz przewodniczący rady i prezydent.

Zalewane piwnice i garaże w Nowej Soli. Mieszkańcy przyszli na sesję

– Problem jest nierozwiązany od wielu lat. Woda gruntowa nie ma gdzie schodzić, bo od lat nie są czyszczone rowy melioracyjne. Byliśmy w styczniu u pana prezydenta z interwencją, nie było odzewu. Wczoraj zauważyliśmy, że pogłębiany jest rów za ul. Czystą. Ale to nie jest rozwiązanie całego problemu – mówiła w środę na sesji rady miasta Nowa Sól Małgorzata Paluch-Słowińska, radna województwa, której rodzice mieszkają na Starym Żabnie w Nowej Soli.

Radna województwa złożyła do miasta wniosek o podjęcie dwóch konkretnych działań w sprawie zalewanych piwnic i garaży – uruchomienie środków na działania poprawiające sytuację oraz natychmiastowe zarezerwowanie środków na przygotowanie dokumentacji zadania Kompleksowa melioracja południowej części miasta. To ma dać możliwość ubiegania się o zewnętrzne środki na ten cel.

– Nowa Sól to trzecie miasto w regionie pod względem wielkości. Oczekujemy natychmiastowych działań, tylko taka reakcja przywróci naszą wiarę we władzę – mówiła. – Tam gdzie jest grzyb jest zagrożone życie i zdrowie mieszkańców. Gdy uporają się z problemem, za parę miesięcy czy lat wraca, i tak jest w kółko.

Zalane piwnice. Osobiste historie

Do urzędu miasta przyszli obecni mieszkańcy Starego Żabna i opowiadali, że od lat wydają ogromne środki na usuwanie skutków zalewania ich piwnic i garaży.

– Chodzi nam o to, żebyśmy mogli zachować dorobek naszych rodziców i żebyśmy mogli tam mieszkać. Jest strasznie. Proszę nam wierzyć. Państwo siedzicie, widzę różne miny. Was to nie dotyczy, a nas tak. Przez 30 lat, co jakiś czas coś się dzieje – mówiła mieszkanka Starego Żabna, łamiącym się głosem. Przyznała, że jest nauczycielką. Wszystkie oszczędności cały czas przeznacza na remont domu, który z bliskimi wykonuje pracą własnych rąk. – Dzieci i mama chorują – mówiła.

Bogdan Żurawski urodził się w budynku, w którym dzisiaj mieszka. Na sesji przyznał, że problem z wodą był zawsze, ale na jakiś czas był rozwiązany.

– Co roku wylewała Odra, były zalewane pola, ale zrobiono przepompownię na Kaczej Górce i problem zniknął do czasu aż została przeniesiona z Kaczej Górki do miejsca przy drodze Al. Wolności – wspominał. Mieszkaniec dowiedział się, że miasto nie ma pieniędzy na poprawę tej sytuacji. Zwrócił uwagę, że urząd sprzedał sporo terenów w tej dzielnicy. – Chyba największe podatki płaci nasza część miasta, i jeszcze co roku nam się je podnosi. To jest dla nas ważne, żebyśmy w piwnicach nie chodzili po kostki, czy po kolana w wodzie – apelował.

Marian Michalski na Starym Żabnie mieszka od 1975 roku. Dom wybudował wspólnie z żoną na działce przydzielonej z urzędu miasta.

– W tym czasie nie tylko ja, ale wszyscy się budowaliśmy, bo nie było gdzie mieszkać. Z myślą o dwójce dzieci budowałem tak, aby mogły zostać. Wtedy tylko Dozamet i Odra miały mieszkania dla pracowników – opowiadał. Ale córki wyjechały, bo na miejscu nie było pracy, działały tylko zakłady produkujące krasnale. – Kiedy zamknęły się dwa duże zakłady, pracę straciło ok. 8 tysięcy pracowników. Nie ma co wspominać – powiedział. Dzisiaj żałuje, że budował piętro. Walczy z zalewaniem swoich pomieszczeń.

Urszula Bogusz ma wodę w piwnicy od grudnia. Na święta sięgała 40 cm.

– Dom od 1960 roku jest remontowany notorycznie. Ostatnio 10 lat był spokój, nie było opadów. Ale teraz to, kto przyjdzie, to załamuje ręce. Kupiłam specjalną maszynę do osuszania, bo cała wilgoć idzie do domu. Garaż jest otwarty, żeby schło – opowiadała.

Mieszkanka dziękowała, że dzień wcześniej został wyczyszczony rów przy jej ulicy, bo poziom wody w piwnicy spadł do 2 cm.

Na sesji głos zabrała też Ewelina Serwan. Zwróciła uwagę, że zbliżają się wybory. – Pamiętajcie o mieszkańcach Starego Żabna. Część z państwa może się zmienić, a problem zostanie ten sam, jako spuścizna – podkreśliła.

Wysoki poziom wód w Nowej Soli. Co dalej? Działania miasta

Przewodniczący rady Andrzej Petreczko przyznał, że radni są od tego, żeby reagować, a sprawa jest poważna. – Na pewno podejmę działania. Będziemy rozmawiać z prezydentem i radą. Została jeszcze jedna sesja. To na pewno temat dla przyszłej rady – zapowiedział.

Prezydent Jacek Milewski przypomniał, że z mieszkańcami Starego Żabna w różnych grupach, spotykał się kilkakrotnie. Rozwiązanie problemu podzielił na dwie części.

– Działanie doraźne jest podejmowane od wielu tygodni. To nie jest tak, że od wczoraj. Chciałbym, żeby to wybrzmiało – mówił.

Włodarz przyznał, że problem wody na Starym Żabnie jest od dziesięcioleci. Pierwszym kompleksowym rozwiązaniem w ostatnich latach była budowa zbiorników retencyjnych przy strefie południowej. Przy okazji zbudowany został rów do ul. Wrocławskiej.

– Nałożyły się dwie rzeczy, prace związane z poprawą systemu melioracyjnego poprzez budowę zbiorników i rowów, a z drugiej strony brak opadów w ostatnich latach. Mogę się uderzyć we własne piersi, może ta susza hydrologiczna która postępowała, trochę nas uśpiła. Natura przywróciła czujność i pokazała, że problem wody nie został rozwiązany – powiedział prezydent Milewski.

Włodarz przyznał, że ze zdziwieniem przyjął informację o wodzie, która pojawia się też w odległych od Odry dzielnicach, choćby na Zatorzu, czy w lewej części Pleszówka.

Prezydent poparł postulat przymierzenia się do kompleksowego rozwiązania problemu. Ale zaznaczył, że nie da się tego zrobić z miesiąca na miesiąc, będzie to proces długotrwały. – Fajnie się szafuje środkami unijnymi. Unia to nie jest szkatułka, z której można wyjąć na wszystko. Dzisiaj jesteśmy dopiero w czasie konstruowania nowej perspektywy unijnej – zaznaczył.

Urząd Miejski w Nowej Soli. Dyżury popołudniu i w weekendy

Jacek Baranowski, Koordynator Miejskiego Zaplecza Gospodarczo-Technicznego w Urzędzie Miejskim w Nowej Soli poinformował mieszkańców, że problemem jest wysoki poziom wód na Starym Żabnie. Prowadzone kilka lat temu badania poziomu wód gruntowych w czasie suszy hydrologicznej wskazały, że woda była na głębokości pół metra. Cieki wodne – Solanka i Rudzica – nie są w stanie odbierać wody, bo jej poziom jest najwyższy od 1997 roku.

– Do 5 grudnia mieliśmy 380 procent grudniowej normy deszczu. W lutym to 400 procent normy. Ziemia jest nasączona, jak gąbka – mówił.

Baranowski zapewnił, że ekipy z urzędu przeprowadzają stałe kontrole, czyszczą przepusty. Pracują na popołudniowych dyżurach i sobotnio-niedzielnych. Ale rowy nie są w stanie odprowadzać wody.

– Nie mogę powiedzieć, że zaczynamy, lub kończymy czyścić rowy. Te rowy są na bieżąco czyszczone i odmulane w miejscach krytycznych. To, co jesteśmy w stanie zrobić, robimy. Mówienie, że miasto nie czyści rowów, jest wysoce krzywdzące. Mamy 14 kilometrów rowów – mówił Andrzej Kośmidek z wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska, kiedy mieszkańcy domagali się wskazania, które rowy są czyszczone.

Czytaj też:

Zobacz też wideo: Podtopienia w Muzeum w Słupsku

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto