MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nowosolanie boją się krematorium w mieście. Sprawą zajęli się radni

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Inwestycja jest zaawansowana. Krematorium dla małych zwierząt powstaje na terenie strefy inwestycyjnej w Nowej Soli
Inwestycja jest zaawansowana. Krematorium dla małych zwierząt powstaje na terenie strefy inwestycyjnej w Nowej Soli Jarosław Zasacki
Na ostatniej sesji radni Nowej Soli jednogłośnie przyjęli uchwałę, zgodnie z którą spalarnia zwłok zwierząt może być w mieście, ale oddalona od budynków mieszkalnych o 500 metrów. To większa odległość, niż ta, w której znajduje się kończąca się budowa takiego obiektu. Tydzień wcześniej starostwo odrzuciło petycję mieszkańców w sprawie tej inwestycji, argumentując, że nie ma podpisu reprezentanta.

Budowa spalarni zwłok zwierzęcych i ich części w Nowej Soli od marca budzi w mieście ogromne emocje. Budynek powstaje w okolicy domków jednorodzinnych na osiedlu Pleszówek, chociaż już na terenie strefy inwestycyjnej. Mieszkańcy przedstawiają szereg argumentów przeciw inwestycji, a wyjaśnień, które w poprzednim artykule udzielił współwłaściciel inwestycji, nie przyjmują.

Petycja do starostwa

Jeden z mieszkańców na podstawie dostępu do informacji publicznej dotarł do wielu dokumentów dotyczących inwestycji. – Przy założeniu, że będzie spalanych 10 zwłok zwierzątek, piesków i kotków każdego dnia, to inwestycja zwraca się po 16 latach – uważa mieszkaniec i dlatego wątpi, że na miejscu spalane będą wyłącznie małe zwierzęta. Uważa, że w przypadku wystąpienia ptasiej grypy czy ASF w hodowlach w okolicy, na podstawie decyzji inspektoratu weterynarii, właśnie w tym miejscu miałyby być spalane zwłoki tych zwierząt. Dlatego spodziewa się dużych transportów zwierząt i uważa, że sam transport wiąże się uciążliwościami dla mieszkańców. Nowosolanin domyśla się, że nawet przy założeniu, że szczątki organiczne będą spalane do zera, to będą wydobywały się spaliny z oleju opałowego.

Te wątpliwości mieszkańcy zawierali w wielu pismach do starostwa powiatowego. – Ponad sto osób podpisało się pod petycją w sprawie, która od wielu tygodni u nas w mieście wywołuje duże emocje, sprzeciw i opór społeczny – mówi jedna z mieszkanek Pleszówka w Nowej Soli. Starostwo odrzuciło pismo bez rozpoznania ze względu na „brak podpisu przez osobę reprezentującą podmiot wnoszący pismo”.

To oburzyło mieszkańców.

– Mogli uznać za osobę wskazaną do kontaktu np. pierwszą osobę podpisaną pod petycją, gdzie jest wskazany adres zamieszkania – podkreślał sąsiadom mieszkaniec, który właśnie jako pierwszy podpisał się pod pismem i podał swój adres. – Ok. 70 procent osób wskazuje tutaj swoje adresy. Można było wybrać jakąkolwiek osobę i np. dopytać, czy pan/pani jest osobą do kontaktu. Fakt brakuje trzech słów: osoba do kontaktu – mówi jedna z mieszkanek Pleszówka, pokazując kopie list z podpisami, które wypełniają kilka stron.

Trwa głosowanie...

Czy jesteś za działaniem w Nowej Soli krematorium dla zwierząt?

Wnioski o wstrzymanie postępowania

Nowosolanka zaznacza jednak, że rzeczywiście jest w przepisach określone, że kiedy nie ma wskazanej osoby do kontaktu, petycję zostawia się bez rozpoznania, ale podkreśla też, że to nie był pierwszy dokument w tej sprawie.

– W tak wrażliwej społecznie sprawie, kiedy starostwo dostaje od marca dziesiątki wniosków od mieszkańców, można było skontaktować się z kimkolwiek z listy. Wnioskowaliśmy o wstrzymanie postępowania i uznanie mieszkańców poszczególnych ulic za stronę postępowania. Organ wzywał nas do tego, abyśmy wskazywali datę i okoliczności, w jakich dowiadywaliśmy się o planowanej inwestycji. W przepisach jest określony jeden miesiąc, w którym od uzyskania informacji jest czas na złożenie takiego wniosku i raczej większość z nas się zmieściła się w tym czasie. Wątpliwości budzi jednak pytanie o okoliczności – zauważa mieszkanka.

I przyznaje, że sąsiedzi i też mieszkańcy odległych ulic są zaskoczeni, że powstaje miejsce trudne w eksploatacji bez wcześniejszego informowania ludzi o tym.

Pismo do Wojewody Lubuskiego

Jedna z nowosolskich firm pod koniec marca zwróciła się też do Wojewody Lubuskiego o stwierdzenie nieważności decyzji o pozwoleniu na budowę i jednocześnie o wszczęcie postępowania z urzędu, argumentując, że decyzja starostwa została wydana z naruszeniem przepisów. W uzasadnieniu podano, że rada miejska nie podjęła wcześniej uchwały o wymaganiach, jakie powinien spełniać przedsiębiorca ubiegający się o uzyskanie zezwolenia na prowadzenie grzebowisk i spalarni. Urząd wojewody wystąpił do starostwa o przekazanie dokumentacji w sprawie. W odpowiedzi cytowanej w poprzednim artykule starostwo zapewniało, że procedura przebiegła zgodnie z prawem. To jednak nie wykluczyło bliższego badania sprawy przez nowego starostę.

Sprawa na radzie miasta

W środę, 29 maja, po wcześniejszych obradach na komisji wspólnej, radni miasta Nowa Sól przyjęli znaczącą w tym temacie uchwałę: w sprawie wymagań, jakie powinien spełniać przedsiębiorca ubiegający się o uzyskanie zezwolenia w zakresie ochrony przed bezdomnymi zwierzętami, prowadzenia schronisk dla bezdomnych zwierząt, a także grzebowisk i spalarni zwłok zwierzęcych i ich części na terenie Gminy Nowa Sól – Miasto. Podczas sesji zapewniano, że uchwała nie jest związana z konkretną inwestycją, a koniecznością posiadania przepisów dotyczących takich wymagań.

Radny Jarosław Sieradzki podzielił się podczas obrad wątpliwością dotyczącą wprowadzenia zmian w prawie na etapie już prowadzonej inwestycji. Przyznał, że radni mają świadomość, że jest pozwolenie na budowę, a w trakcie trwania inwestycji wprowadzane jest 500 metrów odległości obiektu od budynków mieszkalnych. Radny, spodziewając się pozwania miasta do sądu, pytał, czy są zabezpieczone środki w budżecie na ewentualne odszkodowania.

– Rada jest uprawniona i zobowiązana na mocy ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach do określenia wymagań dotyczących nie tylko prowadzenia schroniska i spalarni. (…) Rada ma prawo podjąć uchwałę, co do określenia wymagań, jakie będzie musiał spełniać ktoś, kto ubiega się o określone pozwolenie – tłumaczyła radca prawny urzędu Iwona Sondej-Barriga. – Zezwolenie na prowadzenie określonej działalności jest wymagane dopiero, kiedy się po nie zwróci przedsiębiorca. Musi spełniać wymogi w uchwale. (…) Nie ma powodów, dla których rada nie miałaby powodu, żeby zmieniać uchwałę w tej sprawie.

– Stanęliśmy przed sytuacją zmiany uchwały, a nie kwestią odszkodowań jest wniosek zmianę uchwały, a nie krzywdzenie kogoś, o kim nie wiemy – mówił radny Paweł Bielecki (KW PiS).

Prezydent Beata Kulczycka podkreśliła, że „dzisiaj zachowuje się jako organ miasta, a nie jako osoba, która zna z podwórka sprawę. Przyznała też, że do miasta nie wpłynął żaden wniosek w sprawie inwestycji.
Wiceprezydent Dariusz Gusta wyjaśniał, że przyjęcie uchwały wynika z ustawy o utrzymaniu czystości, która ma dotyczyć każdego przedsiębiorcy, który kiedykolwiek będzie chciał prowadzić taką działalność. Podkreślano, że uchwała jest ogólna.

Przedstawicielka inwestora zabiera głos

Zaprzeczyła temu radca prawna inwestora, która zabrała głos na sesji. – Wszyscy wiemy, że projekt uchwały jest wymierzony przeciwko inwestycji w postaci krematorium małych zwierząt, która jest na terenie państwa miasta jest w trakcie budowy, a w zasadzie na ukończeniu – mówiła mec. Edyta Wielańczyk-Grzelak. Prawniczka wyjaśniła, że inwestycja nie spełnia wymogu 500 metrów, bo wymóg ten nie istniał na etapie wydawania pozwolenia na budowę. Przekonywała, że taki wymóg dotyczący lokalizacji może znaleźć się w planie miejscowym a nie w wymaganiach dotyczących przedsiębiorców. W przypadku podjęcia uchwały, apelowała o wprowadzenie przepisów przejściowych, co miałoby pozwolić uniknąć takich inwestycji w przyszłości. Przeciw takiemu rozwiązaniu opowiedziała się radca urzędu, która podniosła, że byłby to przykład uprzywilejowania jednego przedsiębiorcy, precedens, na który mogliby powoływać się kolejni przedsiębiorcy przy innych sprawach. Argumentowała też, że NSA i WSA stwierdzały, że rada uchwalając wymogi, ma prawo wskazać odległość, bo ważne jest działanie na rzecz ochrony przyrody i zapobieganie lokalnym konfliktom.

To, że nakazy mają być równe dla każdego i mają nie naruszać warunków prowadzenia działalności gospodarczej, może być podniesione przez inwestora w dochodzeniu swoich praw.

– To nie była sprawa tajna. Starosta wydaje kolejne rozstrzygnięcie. Właściwe organy kontrolują inwestycję. A ta uchwała uderza w tą konkretną inwestycję. Będziemy zmuszeni do zakwestionowania uchwały, wykazując naruszenie interesu prawnego inwestora – mówiła przedstawicielka inwestora.

Prezydent Beata Kulczycka podkreśliła, że miasto ma prawo wprowadzić ograniczenie lokalizacyjne ze względu na mieszkańców, którzy widzą w tym uciążliwość.

Przed głosowaniem radna Kornelia Grodzicka (KWW FNW) przyznała, że jej zdaniem inwestycja będzie uciążliwa. – Każdy boi się tego, mamy rodziny, dzieci – mówiła.

20 radnych na 20 obecnych zagłosowało za przyjęciem uchwały.

Czytaj też inne artykuły z Nowej Soli:

Zobacz też: Krematorium dla zwierząt

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nowosolanie boją się krematorium w mieście. Sprawą zajęli się radni - Gazeta Lubuska

Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto