Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZIELONA GÓRA: Ale okazy! Rodzinna tradycja i pasja Czesława Fiedorowicza [WIDEO, ZDJĘCIA]

Redakcja
W stuletniej szklarni Czeslaw Fiedorowicza można podziwiać wiele ciekawych roślin, ale i starych narzędzi
W stuletniej szklarni Czeslaw Fiedorowicza można podziwiać wiele ciekawych roślin, ale i starych narzędzi Leszek Kalinowski
Czesław Fiedorowicz stał się kolejną osobą w sztafecie pokoleń, która zakochała się w kaktusach i gruboszach, rosnących w szklarni od 1922 roku. Do opieki nad 2 tysiącami roślin dołączył też syn.

Większość Lubuszan kojarzy Czesława Fiedorowicza jako posła, samorządowca. Wszak od 1990 do 1998 pełnił funkcję burmistrza Gubina. W 1993 zainicjował powstanie Euroregionu Sprewa-Nysa-Bóbr i stał się prezesa konwentu. Przez trzy kadencje był posłem na Sejm. Potem radnym i przewodniczącym sejmiku województwa lubuskiego. Niewielu wie, że jest też ogrodnikiem i majsterkowiczem, choć może to drugie dziwić nie powinno, bo przecież jest absolwentem Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze (inżynier organizacji przemysłu). Ma 61 lat, ale jak nastolatek akrobacje na dachu szklarni odstawia. Mus to mus, obiekt ma blisko sto lat i wymaga ciągłych napraw, by rośliny miały odpowiednie warunki do wzrostu. A rosną tu jak szalone np. aloesy.

- Szklarnię założył w 1922 roku Kurt Weisse. Po wojnie zajmował się nią mój teść, Tadeusz Piotrowski. My jesteśmy trzecim pokoleniem... - mówi Czesław Fiedorowicz. - Chcemy zorganizować stulecie tego obiektu, bez którego trudno sobie dziś wyobrazić życie.

Płynął rynsztok, potrzebna była kładka

Dom, w którym mieszka dziś Czesław Fiedorowicz z żoną, pochodzi z 1898 roku. Zbudował go August Fiedler. Na wszystko są dokumenty. Jeden z nich dotyczy budowy... kładki przez obecną ulicę Podgórną. August Fiedler w miejscu dzisiejszego szpitala (oddział zakaźny) miał cegielnię. Po drugiej stronie ulicy chciał zbudować dom. Wzdłuż drogi płynął rynsztok. Potrzebna była kładka. By wykonać inwestycję, należało najpierw zdobyć pozwolenie na jej budowę. Odpowiedni dokument to poświadcza. Inny z kolei - z roku 1922 - to dowód na rozpoczęcie budowy szklarni i zakładu ogrodniczego w tym miejscu. To plan Kurta Weisse, który przejął dom wraz z działką po Auguście Fiedlerze.

- Po wojnie zajął się tym gospodarstwem mój teść. Prowadził zakład ogrodniczy przez 52 lata! Obiecaliśmy, że będziemy kontynuować tradycję i... połknęliśmy bakcyla, potem moje dzieci - opowiada Czesław Fiedorowicz, pokazując stuletnie pomieszczenia. Są w nich oryginalne posadzki, drzwi i różne sprzęty, które kiedyś były tu używane. np. nożyce do przycinania runa owiec czy końskie chomąto. Jest też konewka przedostatniego właściciela i wiele innych narzędzi. Wszystkie skrzętnie przechowywane.

Zaraz po wejściu do budynku podziwiać można wielkie juki.

- W normalnych warunkach ta juka miałaby 6 metrów wysokości, ale szklarnia ma 4,5 m - pokazuje gospodarz. - Ucinamy więc czubki, bo się tu nie mieszczą. Odbijają wtedy boczne pędy. I robi się taki pióropusz... Średnica tej juki wynosi 60 cm. Jeden z dużych okazów przekazałem do Palmiarni i teraz tam spokojnie sobie rośnie.

W kolejnym pomieszczeniu podziwiamy dużą kolekcję aloesów.

- Posadził je jeszcze Kurt Weisse - podkreśla właściciel szklarni. - Ooo, proszę spojrzeć, jakie ma tu pąki.

Aloes, kiedy ma cieplarniane warunki, kwitnie raz w roku. Pąki pojawiają się około Bożego Narodzenia. W lutym zaczyna przekwitać.

Aloesy spotykamy też w tzw. dużej szklarni. Rośnie tu również passiflora. Jej kwiat symbolizuje mękę Chrystusa. W innym miejscu zaczynają kwitnąć grubosze, zwane drzewkami szczęścia. Sukulenty te pochodzą z terenów Afryki Południowej.

- A tu na różowo kwitnie bugenwilla. Jedna kończy, to druga zaczyna - mówi Czesław Fiedorowicz.

Warto zauważyć, że bugenwilla najwcześniej kwitnie po trzech latach. Podziwiamy też agawy, figi, drzewka oliwne... W sumie 2 tysiące różnych ozdobnych roślin. Nowe okazy wyszukuje syn państwa Fiedorowiczów, który także zakochał się w roślinach i wiele godzin spędza w szklarni lub w jej otoczeniu. Bo trzeba wiedzieć, że rośliny w kwietniu, maju wynoszone są na zewnątrz i tam przebywają do października, listopada. Wtedy to wracają pod dach. Ta przeprowadzka wymaga wiele wysiłku.

Na końcu szklarni królują drzewka bonsai, samodzielnie wykonane przez rodzinę.

Roślinom nie można powiedzieć: wyjeżdżamy!

- Dla nas wszystkich to miejsce odpoczynku. Ale i obowiązku. Bo trudno powiedzieć roślinom, teraz my wyjeżdżamy, a wy tu spokojnie na nas czekajcie - opowiada gospodarz. - Codziennie cztery godziny z nimi tu spędzamy. Czasem dłużej. Czas płynie tu bardzo szybko. Trzeba przecież podlać, przesadzić, pojawiają się różne choroby...

- Ostatnio walczyliśmy z wełnowcami , które mocno zaatakowały nasze rośliny. Musieliśmy zmienić aranżację szklarni - dodaje pan Czesław. - Trzeba się troszczyć o dachy, więc musiałem nauczyć się szklić itd. Cały ten trud wynagradzają nam jednak pięknie kwitnące rośliny. Mamy więc lato w środku zimy.

Dużo pracy jest też na zewnątrz, bo przecież trzeba się zająć 25 arami ziemi, która znajduje się obok domu. Pierwotnie teren ogrodu był jeszcze większy. Ale część została w latach 70. ubiegłego wieku zabrana, bo po sąsiedzku zaczęły powstawać te wysokie bloki. Na szczęście pozostało jeszcze sporo ziemi, a na niej zieleń, stanowiąca zielone płuca w centrum miasta. Rosną tu czereśnie, wiśnie, jabłonie.

- Ogród, szklarnia to dla mnie miejsce odpoczynku. Przychodzi taki moment, że człowiek zastanawia się nad tą codzienną pogonią i znajduje szczęście w wydawałoby się błahych sprawach jak podlewanie kwiatów - podkreśla jeszcze Czesław Fiedorowicz. - Mam jeszcze stary dom z działką po moich rodzicach na wsi w okolicy Gubina. Tam także się zaszywam, kiedy mogę. Wyremontowałem ganek, werandę... Odnajduję radość w rzeczach, które sprawiają, że zachowujemy pewną ciągłość, tradycję, ślady naszej rodzinnej historii...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: ZIELONA GÓRA: Ale okazy! Rodzinna tradycja i pasja Czesława Fiedorowicza [WIDEO, ZDJĘCIA] - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto