Stalowcy mogą jeszcze uciec przed barażami, ale pod warunkiem, że w ostatnich trzech seriach sezonu zasadniczego coś jeszcze wygrają. Nie będzie łatwo, bo układ spotkać nie sprzyja Stali i może okazać się też, że nawet dwie wygrane nie zapewnią gorzowianom bezpieczeństwa. Kluczowy będzie wyjazd do Lublina, w następną niedzielę (11 sierpnia).
PRZECZYTAJ TEŻ:Pirotechnika na derbach. Kto zapłaci karę? [WIDEO, ZDJĘCIA]
Przy okazji ostatniej kolejki spotkań podobało mi się to, co mówił Grzegorz Walasek o wpływie ekstraligowych komisarzy, którzy zwykle mocno decydują o tym, jak przed meczami przygotowywane są tory. Wychowanek zielonogórskiego klubu był ekspertem telewizyjnym przy okazji meczu Włókniarza Częstochowa z torunianami. Mówił m.in. tak: „Ostatnio tak się złożyło, że robimy tory betonowe, a potrzebujemy różnych torów, bo niektórzy zawodnicy lubią jeździć na takich, a inni na innych. Jeśli mogą być twarde, betonowe, to dlaczego nie mają prawa być przyczepne. Komisarze powinni tylko dopilnować, żeby nie było przegięć w którąś stronę. Wiadomo, że twarde tory szykuje się po to, żeby w przypadku opadów deszczu mecze nie były odwoływane, ale teraz jest przesada”. Zgadzam się z Grzegorzem Walaskiem, też uważam za przegięcie przedmeczowe rozporządzenia komisarzy o ubijaniu nawierzchni przyczepnych, takich przygotowanych „pod koło”, na których zwykle ściganie jest bardziej widowiskowe.
Jeśli chodzi o przygotowanie torów, to niedawno karę finansową za złą pracę nad nawierzchnią otrzymał klub z Wrocławia. Dodatkowo zawieszony na trzy mecze został trener Betardu Sparty Dariusz Śledź. Teoretycznie, w ostatnim spotkaniu z GKM-em Grudziądz, nie powinien być przy drużynie. Ale życie kolejny raz pokazało, jak wielkie braki tkwią w regulaminie rozgrywek. Dariusz Śledź, faktycznie nie pełnił roli trenera zespołu, ale w parkingu i tak był, jako członek teamu Vaclava Milika, Czecha jeżdżącego w Sparcie. W efekcie wrocławski szkoleniowiec pracował tak, jak do tej pory tyle, że w innej koszulce. Sytuacja skompromitowała przede wszystkim twórców przepisów o karaniu osób funkcyjnych.
W ostatniej kolejce spotkań wstydu narobił sobie też Dawid Lampart, zawodnik Motoru Lublin rywalizującego w Lesznie. Trener lublinian zaproponował żużlowcowi start w 13. wyścigu. Zaznaczyć należy, że miała to być jego pierwsza jazda w tym meczu. Dawid Lampart odmówił – wychwyciły to kamery telewizyjne - zadając takie oto pytanie swojemu trenerowi: „Po ch.. ja teraz pojadę?”. No i nie pojechał. Mówić o żenującym zachowaniu żużlowca, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Po prostu straszna wiocha.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?