Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabytkowy młyn w Zabrzu-Makoszowach niebawem zniknie. Zobacz pamiątkowe: film i zdjęcia

Justyna Toros
Młyn w Makoszowach zostanie rozebrany, bo jest w fatalnym stanie. Weszliśmy do środka, żeby się z nim pożegnać.

Zabytkowy, chociaż nie wpisany do rejestru zabytków, młyn w dzielnicy Makoszowy spędzał sen z powiek niejednemu mieszkańcowi oraz wielu historykom. Kiedy okazało się, że jest w bardzo złym stanie technicznym, odezwały się pierwsze głosy, że może trzeba go będzie zburzyć.

Wy, Drodzy Czytelnicy, podnieśliście wtedy krzyk sprzeciwu i razem z nami próbowaliście ratować to piękne miejsce, pełne historii i wspomnień. Bo starsi mieszkańcy dzielnicy Makoszowy pamiętają czasy, kiedy młyn wyrabiał jeszcze mąkę. Specjalnie dla Was odwiedziliśmy to miejsce, żeby przypomnieć jego klimat, pokazać jak wygląda tam teraz i w pewien sposób również się z nim pożegnać.

Młyn z historią w tle
Pierwsze wzmianki o zabrzańskich młynach datuje się na drugą połowę XV wieku. Wtedy też obok rolnictwa, młynarstwo było podstawowym zajęciem mieszkańców Zabrza. O tym, że u zbiegu ulic Legnickiej i Oszka stoi drewniany młyn dowiadujemy się z dokumentów z XVIII wieku. Nie jest to jednak budynek, który widzimy obecnie.

W 1890 roku zbudowano w miejscu dawnego, drewnianego młyna ten dzisiejszy. I od tego roku aż do lat 80. zeszłego wieku nieustannie trwała w nim produkcja mąki. Budynek w stylu ceglanego gotyku był w rękach Franciszka Widery, który następnie odsprzedał go Maksymilianowi Suchanowi, a dwa lata przed wojną trafił on w ręce Roberta Noconia, który pełnił funkcję naczelnika Gminy Halemba.

- Patrząc na dokumenty, które tu możemy znaleźć, to pochodzą z lat 80. dokładnie z 1988 roku - mówi Dariusz Walerjański, historyk, który starał się uratować młyn. - Z późniejszych lat już nie znalazłem. Natomiast najstarsze dokumenty, które są w szufladach biura kierownika tego młyna pochodzą z lat 40. XX wieku. Zabrzanie wciąż pamiętają, jak funkcjonował młyn, ile kosztowała mąka, czy skąd i kto przywoził do niego ziarna. To było dość niedawno, dwadzieścia lat temu.

Zachował się w prawie stu procentach
- W Zabrzu zachowały się do naszych czasów dwa młyny: jeden w Biskupicach w pobliży rzeki Bytomki, a drugi w Makoszowach - mówi Walerjański. - W Biskupicach ostała się jedynie zewnętrzna skorupa, bez jakiegokolwiek wyposażenia. W Makoszowach natomiast młyn zachował się w 98 proc, a jego maszyny są wciąż sprawne.

Młyn zbudowany jest z czterech kondygnacji i składa się z trzech głównych części: administracyjnej z domem właściciela młyna, produkcyjnej z kanałem wodnym i tzw. "serce młyna", gdzie znajduje się turbina wodna oraz magazyn gospodarczy. Na południowej ścianie wciąż są zachowane dwa symbole religijne, odwrócony do góry nogami krzyż łaciński oraz znajdujący się poniżej kielich mszalny. Niestety historykom nie udało się zinterpretować, co one mogą oznaczać.

Wewnątrz budynku zachowało się kompletne wyposażenie produkcji dwóch firm z Niemiec i Czech, które istnieją do dzisiaj. W młynie znajdują się również trzy zbiorniki na przywożone ziarno. Największy z nich, który przechodzi przez dwie kondygnację mógł pomieścić nawet 50 tys. metrów sześciennych zboża.

- Młyn jest jak jedno naczynie, jak człowiek, nie ma w nim niepotrzebnych urządzeń - mówi Dariusz Walerjański. - Jeśli zabraknie jakiegoś urządzenia, to młyn przestaje działać. Dlatego warto zachować taki zabytek w całości, bo wyciąganie pojedynczych maszyn, to tylko ułamek z tego, co pozostaje.

Ratowanie zabytku
Niestety ekspertyza nadzoru budowlanego była nieubłagana: młyn musi zostać zburzony, gdyż zagraża przylegającemu do niego budynkowi mieszkalnemu. Szkody górnicze spowodowały, że już teraz jest on przechylony o 5-7 stopni w jedną stronę. W dwóch pomieszczeniach zawaliła się z tego powodu podłoga.

- Sprawa jest przesądzona, młyn jest za dużym zagrożeniem dla domu, z którym jest połączony - potwierdziła Anna Wyleżoł, naczelnik wydziału nieruchomości w Urzędzie Miejskim w Zabrzu. - Koszty rozbiórki też nie będą małe. Na szczęście nie jest to tryb awaryjny, dlatego działamy na spokojnie.

Istnieje jeszcze nadzieja na uratowanie urządzeń z młyna.
- To piękne wyposażenie, które trzeba ratować - apeluje Walerjański. - Mam nadzieję, że uda się znaleźć osobę, która się nim zajmie. Na pewno będziemy kogoś takiego szukać. W niektórych zbiornikach wciąż znajduje się mąka, to naprawdę wspaniała część historii tego miejsca - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto