Wybuch na Pniówku - jaki postęp w pracach komisji?
- Czekaliśmy na możliwość wejścia w rejon, który był zatamowany po tym zdarzeniu – mówił 1 lutego na konferencji w Wyższym Urzędzie Górniczym Krzysztof Król – wiceprezes instytucji i przewodniczący komisji, która bada katastrofę w kopalni Pniówek.
WUG prowadzi działania, aby poznać przyczyny tragedii i wydać ewentualne zalecenia, co do działań na kopalniach i akcji ratowniczych. Swoje śledztwo prowadzi też prokuratura i to ona jest właścicielem materiału dowodowego, który jest pobierany w czasie prac. To na jej prośbę we wrześniowych i październikowych akcjach, brały udział tylko zastępy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. To w czasie nich wydobyto ciała pozostałych 7 górników. Z powodu śledztwa dopiero niedawno do WUG trafiły materiały do zbadania. Niestety sami członkowie komisji nie mogli zjechać w rejon wybuchu. Nie stanie się to też w przyszłości.
- Warunki mikroklimatu były tragiczne – dodaje wiceprezes WUG.
Temperatura dochodziła do 38 stopni Celsjusza, a wilgotność wynosiła ok. 90 procent. Ratownicy byli wycieńczeni akcją. Jeden z zastępów poprosił o zmianę po 23 minutach. Ratownicy musieli mieć też na sobie stroje ochronne, aby nie doszło do skażenia biologicznego – szli przede wszystkim po ciała. Według wiceprezesa warto się zastanowić m.in. nad wykorzystaniem napojów izotonicznych w tego typu akcjach. Mężczyźni mieli wręcz drżeć ze zmęczenia.
Ratownicy przy sobie mieli kamery i smartfona – sprzęty dopuszczone do użytkowania w atmosferze wybuchowej. Nagrania i pobrane próbki będą musiały wystarczyć komisji. Z wyników ekspertyz wynika już m.in. to, że nie doszło do wybuchu pyłu węglowego – wybuchł sam metan. Pył nie miał w sobie śladów koksowych.
- Mam nadzieję, że do wakacji prace komisji się zakończą i będziemy w stanie przedstawić sprawozdanie z wnioskami. Co jeszcze się zdarzy po drodze – nie wiem. Zespoły otrzymają informacje, które udało się zdobyć podczas penetracji i „nałożą je” na swoje ekspertyzy. Efektem będzie potwierdzenie lub zmiana wniosków, które opracowano na podstawie danych – mówi Krzysztof Król.
Co zobaczyli ratownicy we wrześniu?
- Ratownicy zastali w zaskakująco dobrym stanie wyrobiska i niestety ciała poszkodowanych. Wejście do ściany było przysypane, więc musieli je udrożnić – opowiada Krzysztof Król.
Ekspertyzy materiałów i przegląd materiału zdjęciowego pozwolą zweryfikować tezy postawione dzięki analizie danych. Stan wyrobisk, usytuowanie ciał i ślady wybuchu będą bardzo pomocne. Jak zaznaczył na konferencji przewodniczący komisji Krzysztof Król, w końcowym raporcie pojawią się wnioski dotyczące procedur działań ratowniczych.
Według wskazań czujników „nic nie wskazywało na to, że do tego wybuchu dojdzie”
Wiceprezes WUG odniósł się również do niedawno ujawnionej informacji o postawieniu zarzutu osobom, które fałszowały wyniki pomiarów metanu w kopalni Pniówek. W niektórych miejscach metaniarze zamiast sprawdzać poziom metanu wpisywali dane bez pomiaru. W dniu wybuchu jednak nie miało dojść do takiej sytuacji.
- Według przeprowadzanej przez jeden z zespołów analizy wskazań wszystkich czujników, jakie były w rejonie, nic nie wskazywało na to, że do tego wybuchu dojdzie. Na podstawie tych informacji, które mamy, nie możemy stwierdzić, żeby wyniki były fałszowane – dodał przewodniczący.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?