Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"O cię Florek", czyli co trzeba zrobić, żeby złapać czerwoną kartkę? Promień Żary remisuje z wiceliderem 4.ligi Dębem Sława Przybyszów

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Na pojedynek wicelidera z piątą drużyną w tabeli 4. ligi jechałam z nadzieją na niezły mecz. Wszak mierzyły się ze sobą zespoły z czuba tabeli, które w rundzie jesiennej stworzyły w Żarach bardzo dobre widowisko okraszone aż siedmioma bramkami. Promień wygrał tamto starcie 5:2, ale, jak wszyscy pamiętają, dostał potem walkowera za grę nieuprawnionego zawodnika, co tylko dodawało pikanterii temu pojedynkowi.

Niestety na miejscu okazało się, że jedynym pieprzem na boisku w Sławie, była czerwona kartka zawodnika Promienia. Ale o tym później…

Mecz zaczął się od wzajemnego badania się, co momentami wyglądało bardzo zabawnie, bo nikt nie kwapił się do jakiś spektakularnych ataków na bramkę przeciwnika. Gra polegała na zaglądaniu sobie w oczy i krygowaniu się jak panienka na pierwszej randce. Jednak podopieczni Łukasza Czyżyka, po 15 minutach piłkarskich szachów, przegrali walkę w środku boiska i dali się zepchnąć do bardzo głębokiej defensywy, atakując bramkę przeciwnika w pierwszych 30 minutach zaledwie 1(słownie: raz). Gospodarze wysokim pressingiem wypracowali sobie przewagę, którą udokumentowali golem. W 24. minucie na listę strzelców, po indywidualnej akcji, wpisał się Kajetan Siemczyk.

Pierwsze żółtko Florka

Wtedy żaranie przypomnieli sobie, że atakować jednak potrafią i to wcale nie najgorzej. Wreszcie zobaczyliśmy w akcji zupełnie niewidocznego Kubę Nowaka i Kacpra Floriańczyka, który swoją obecność na boisku do 35. minuty udokumentował jedynie żółtą kartką. "Florek" został „nagrodzony” żółtkiem przez sędziego, po kolejnym złośliwym faulu na przeciwniku, który z łatwością odebrał mu piłkę i któremu nie mógł „wybaczyć” takiego afrontu. W każdym razie tuż przed przerwą goście doprowadzili do remisu, po wzorowym wykonaniu przez Kubę Nowaka rzutu rożnego. Piłka wymierzona co do centymetra, spadła wprost na głowę czającego się za dalszym słupkiem Patryka Jasiaka, który bezbłędnie skierował ją głową do siatki.
Zobacz bramkę Patryka Jasiaka

od 16 lat

I w zasadzie to by było na tyle.
Gdyby arbiter zakończył wtedy mecz, zrobiłby tylko dobry uczynek, a my niczego byśmy nie stracili, oprócz oczywiście bezmyślnego faulu Kacpra Floriańczyka w 60. minucie. Skrzydłowy z Żar za wszelką cenę postanowił chyba zaistnieć w protokole meczowym i po kolejnej stracie futbolówki w polu karnym gospodarzy, znów sfaulował rywala, za co, doprowadzonemu już do granic wytrzymałości arbitrowi, nie pozostało nic innego, jak tylko wyrzucić żaranina z boiska.

Małgorzata Fudali Hakman

Grali lepiej w osłabieniu

Od tego momentu grający w dziesiątkę Promień starał się zamurować dostęp do swojej bramki za pomocą wszelkich dostępnych środków, a podopieczni Krzysztofa Piosika, próbowali przedostać się za szczelną zasłonę, stosując metody rodem z a-klasowych boisk, czyli swojska laga na pole karne, a nuż się uda. Taka archaiczna taktyka w końcu przyniosła efekt i w 80. minucie Szymon Kowalaszek był blisko szczęścia, ale jego strzał obronił Bartek Madeja. I to było wszystko na co było stać w tym dniu wicelidera. Pod koniec spotkania gospodarzom zaczęło brakować paliwa, łapały ich skurcze i gra ewidentnie siadła, co mogli wykorzystać grający w osłabieniu przyjezdni. Niestety w 90. minucie bramkarz obronił strzał Karola Łyczki, a zaraz potem Patryk Jasiak trafił w nogi obrońcy. W końcu po 96. minutach męczenia buły, sędzia zmiłował się nad wszystkimi i zakończył to spotkanie.
Promień Żary zremisował z Dębem Sława Przybyszów 1:1 i to, zważając na to co działo się na boisku, jest wynikiem sprawiedliwym. Na plus można zapisać dobre wprowadzenie się do zespołu Kuby Szkudlarka, co w obliczu problemów kadrowych żaran, jest informacją nie do przecenienia.

Wypowiedzi po meczu

-Pierwszy mecz po długich przygotowaniach to moim zdaniem wielka niewiadoma. Zawodnicy po długiej przerwie między rozgrywkami i brakiem treningu na naturalnej trawie, często grają nerwowo i niedokładnie. Tak było tym razem, chociaż wydaje mi się, że z piłką prezentowaliśmy się w pierwszej fazie meczu troszkę lepiej od zespołu z Żar. Udokumentowaliśmy to nawet zdobyciem bramki po indywidualnej akcji Kajetana Siemczyka. Po bramce wydawać się mogło, że mecz mamy pod kontrolą i nastąpiła chwila nieuwagi, którą wykorzystał zespół z Żar, zdobywając bramkę na 1:1 po rzucie rożnym. Chwilę później nastąpiła przerwa w grze. Bramka do szatni sprawiła, że w drugiej połowie graliśmy nerwowo. Może to zabrzmi dziwnie, ale nie pomogła nam też gra w przewadze jednego zawodnika. Od tego momentu zbyt szybko i pochopnie staraliśmy się dostarczyć piłkę w pole karne przeciwnika. Udało nam się stworzyć jedną 100% sytuację, ale niestety nie zamienił jej na bramkę Szymon Kowalaszek. Myślę, że ta bramka zamknęłaby mecz i cieszylibyśmy się z 3pkt. W zamian za to przeżyliśmy w końcówce chwilę grozy, gdy zespół z Żar stworzył sobie doskonała sytuację do zdobycia bramki, ale w bramce świetnie popisał się Kuba Kowalczyk, broniąc strzał napastnika gości. Zespołowi z Żar gratuluję determinacji i konsekwencji w realizacji założeń taktycznych. Z przebiegu meczu wydaje mi się, że podział punktów to sprawiedliwy wynik-podsumował mecz Krzysztof Piosik, trener Dębu.

Małgorzata Fudali Hakman

- Pierwszy mecz po zimie to zawsze jest zagadka. Jechaliśmy na to spotkanie z jednym celem jakim było zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że Dąb to mocny zespół, ale też pokazaliśmy już w rundzie jesiennej, że potrafimy ich pokonać na boisku. Początek meczu bardzo wyrównany, dużo bezpiecznego grania oraz długich piłek. Z czasem Dąb zaczął przejmować inicjatywę, czego efektem była zdobyta przez nich bramka. Udało nam się wyrównać tuż przed przerwą i był to ważny impuls dla naszego zespołu. Na drugą połowę wychodzimy nieco odważniej, chcąc strzelić kolejną bramkę, jednak od 60 minuty musimy grać w osłabieniu. Udało nam się dowieźć remis do końca, a nawet sami mogliśmy zdobyć decydująca bramkę w końcówce. Na pewno szanujemy ten punkcik, zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku i za to należy się szacunek dla całej drużyny. Regenerujemy się i za tydzień nie wyobrażamy sobie innego scenariusza niż 3 punkty przed naszymi kibicami-powiedział po meczu strzelec bramki dla Promienia Patryk Jasiak.

Małgorzata Fudali Hakman

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto