Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowa Sól: Obława na... borsuka [ZDJĘCIA]

Filip Pobihuszka
Najpierw pojawił się na Paderewskiego. Chwilę później swoim wyglądem rozdziawiał buzie uczniów „szóstki”. Pokazał się też strażakom, a nawet pracownikom Gedii. - Telefony się urywały - opowiada st. insp. Jacek Baranowski ze straży miejskiej.

Półtorej godziny trwała obława na... borsuka, który w niewyjaśnionych okolicznościach pojawił się niemal w centrum miasta. Strażnicy czym prędzej ruszyli w pościg za leśnym drapieżnikiem, ale nie było to łatwe zadanie, bo borsuk okazał się szybkim i zwinnym przeciwnikiem. Posiadanym przez mundurowych sprzęt do wyłapywania psów niestety okazał się niewystarczający.
- To jest bardzo silny zwierz, prawdziwe kłębowisko mięśni z potężnymi pazurami - opowiada st. insp. Jacek Baranowski. - Dlatego pewne zagrożenie z jego strony było, gdy pojawił się na terenie szkoły, bo od razu zrobił furorę i zebrało się dużo gapiów - wyjaśnia. - Na szczęście z pomocą przyszli nam strażacy, którzy jak zwykle stanęli na wysokości zadania - dodaje. Okazało się bowiem, że ogniowi są nieco lepiej przygotowani sprzętowo do całej akcji. - Mamy taką wielką sieć na kiju - opisuje mł. kpt. Tomasz Duber. - Borsuk przebiegł przez nasz teren i ukrył się gdzieś w okolicy poradni psychologicznej. Tam zapędziliśmy go w kozi róg i właśnie w tą sieć udało nam się go złapać - opowiada. - No i nie ukrywam, że próbował się bronić. Jak to dzikie zwierzę - dodaje.
Borsuk z siatki trafił do klatki, a chwilę później odbył podróż do lasów w okolicy Bukowej Góry, gdzie powinien wieść dużo mniej stresujący żywot niż w mieście.

- W okolicznych lasach są borsuki, nawet zdarzyło mi się jednego spotkać. Ale powiem szczerze, że tą sytuacją byłem lekko zaskoczony - przyznaje Józef Malski, powiatowy lekarz weterynarii, który był obecny podczas akcji łapania zwierzaka. - Mamy tu analogiczną sytuację, jak w przypadku innych dzikich zwierząt, które widuje się w mieście, choćby na przykład lisów. One po prostu ciągną tu w poszukiwaniu jedzenia - wyjaśnia. - Na szczęście borsuk był zdrowy, więc można było go wypuścić - dodaje.

Zapytałem J. Baranowskiego o inne nietypowe zwierzaki, które kiedykolwiek panoszyły się po mieście. - Z ciekawszych, to łapaliśmy kiedyś jenota. No i zdarzyło się nam wypisać mandat za brak nadzoru i niszczenie zieleni przez trzy wielbłądy, które uciekły z cyrku...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto