Mieszkańcy są zgodni, dworzec PKS w Świebodzinie to wstyd dla miasta. Połamane ławki, rozwalony chodnik czy pourywane kosze straszą

Jak już zadasz pytanie mieszkańcowi Świebodzina, czy jest dumny z dworca PKS-u w swoim mieście, to lepiej od razu zatkaj uszy. Bo to niemal pewne, że za chwilę usłyszysz stek niewybrednych komentarzy.

Niestety, świebodzinianie od dawna już skarżą się na wygląd obiektu. Obskurny, zaniedbany, przynosi nam wstyd – to te najłagodniejsze określenia. Wystarczy przejechać się na miejsce i tylko rzucić hasło, żeby mieć jasno wyrobiony pogląd, co sądzą. Trudno się temu dziwić, wszak dworzec faktycznie wygląda źle.

Czy są szanse na zmiany? Wiele wskazuje na to, że nie... Przynajmniej na razie. Spółka bowiem chce się przenieść w inne miejsce. Najpierw jednak musi sprzedać to obecne.

- Cały teren jest zdecydowanie za duży dla nas. Próbujemy sprzedać tę nieruchomość, ale nie znaleźliśmy jeszcze chętnego. Upatrzyliśmy sobie już nowe miejsce, w pobliżu dworca PKP, ale wciąż czekamy na kupca – tłumaczy prezes PKS-u w Zielonej Górze Piotr Pasterniak.

Jeden przetarg już był, ale nie przyniósł efektu. – Mamy nowy operat szacunkowy, myślę, że damy atrakcyjniejszą cenę. Mam nadzieję, że do końca roku załatwimy temat – dodaje Pasterniak.

Prezes przyznaje, że PKS w dobie pandemii ma wiele innych ważnych spraw do upilnowania. – W tej chwili dbamy przede wszystkim o utrzymanie miejsc pracy i powolny powrót do normalności. Oczywiście, z dużą troską odnosimy się do dworca w Świebodzinie, monitorujemy go, pilnujemy, żeby nikt nie wyrządził szkód. Jednak inwestowanie w tym miejscu z punktu widzenia rachunku ekonomicznego byłoby kompletnie bezcelowe. Szkoda, bo mamy świadomość, że Świebodzin to bardzo ważny punkt na komunikacyjnej mapie naszego regionu – podsumowuje Pasterniak.