Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Jurkojć, siatkarz Astry Nowa Sól: Jeszcze się nie poddajemy, wszystko wciąż jest w naszych rękach

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Łukasz Jurkojć, siatkarz Astry Nowa Sól.
Łukasz Jurkojć, siatkarz Astry Nowa Sól. Maciej Noskowicz
O ostatnich porażkach, atmosferze w drużynie oraz walce o utrzymanie w Tauron 1. Lidze rozmawialiśmy z Łukaszem Jurkojciem, najbardziej doświadczonym siatkarzem Astry Nowa Sól.

W sobotę 11 marca przegraliście kolejne spotkanie w Tauron 1. Lidze [z Avią Świdnik 0:3 – red.], dlatego wasza sytuacja w tabeli robi się nieciekawa.

- Nie ma co ukrywać, humory są grobowe. Trzeba jak najszybciej coś wymyślić, zresetować głowy i do kolejnego meczu, 18 marca z KPS w Siedlcach, przystąpić na świeżości. Na pewno nie można usiąść i się załamać.

Dlaczego Astra przegrywa? Proste pytanie, na które pewnie nie ma prostej odpowiedzi…

- Dokładnie. Widać, w ostatnich meczach, że gramy nieźle, ale nagle pięknie działająca maszynka nam się zacina i przegrywamy. Niczego nie wymyślę, trzeba usiąść i poszukać odpowiedzi, a jeśli ona jest, to trzeba ją zrealizować na boisku. Coś musimy zrobić, bo widać, że Nowa Sól zasługuje na pierwszą ligę. Jest wspaniała, nowoczesna hala, są znakomici kibice. Mamy przed sobą jeszcze pięć meczów i może się tak zdarzyć, że o utrzymanie będziemy walczyć do ostatniego spotkania. Z doświadczenia wiem, że to nie jest najlepsze rozwiązanie, dlatego spróbujemy zrobić to szybciej.

Prawdziwą waszą zmorą są końcówki setów. Nawet, gdy prowadzicie, w decydujących fragmentach to rywale są górą. Dlaczego?

- Rzeczywiście, to jest nasz duży problem. W pewnym momencie, gdzieś od 20 punktu coś się zacina, a wtedy właśnie zaczyna się prawdziwa siatkówka. Może po prostu Nowa Sól jako drużyna, która nigdy nie grała w pierwszej lidze, płaci frycowe i musimy do tego poziomu dorosnąć? Z drugiej strony, mamy doświadczonych zawodników, ale jak widać, albo głowa szwankuje, albo zespół przeciwny włącza swój dodatkowy bieg i nam odskakuje. Wiele razy tak bywało w tym sezonie. Przykładowo, w meczu z Mickiewiczem Kluczbork prowadziliśmy, graliśmy swoje, ale w decydujących momentach setów przeciwnicy mają swoje indywidualności. Zagrywają dwie-trzy trudne piłki, robią asy serwisowe i wynik nam ucieka. Ta pewność siebie, która jest budowana przez cały set, w końcówce gaśnie, a ją trzeba utrzymać do końca.

Zespół ma lidera?

- Na razie nie ma u nas kogoś takiego, kto wszedłby i pociągnął końcówkę na naszą korzyść. U nas jest to z jednej strony fajne, bo jest cała drużyna, ale to też nasze przekleństwo, bo nie mamy takiego jednego zawodnika. W Kluczborku atakujący dostał 50 piłek, a skończył 30. U nas się to rozkłada na całą drużynę, ale walczymy do końca i się nie poddajemy.

Macie tylko trzy punkty przewagi nad Krispolem Września i pięć nad Legią Warszawa. To wasi najgroźniejsi rywale w walce o pierwszoligowy byt, z którymi przyjdzie wam się zmierzyć. 1 kwietnia zagracie z Legią w Warszawie, a cztery dni później z Krispolem w Nowej Soli. Drżycie o utrzymanie?

- „Taka sobie” jest nasza sytuacja, matematyki nie oszukamy, patrzymy w tabelę i wiemy, z kim gramy. Ja powtarzam od samego początku, że jest trudno i trzeba się nastawić na te mecze. Tak jak wspominałem, fajnie by było, gdyby udało się ugrać coś jeszcze. Wtedy mecze z Wrześnią i Warszawą nie miałyby takiego ciśnienia. Chcemy zapewnić sobie taki bufor bezpieczeństwa zdobywając jakieś punkty w tych meczach, które przed nami. Mamy wszystko w swoich rękach, nie możemy nikogo prosić i zastanawiać się, czy ktoś wygra czy przegra. Przecież my nie spadliśmy, nadal jesteśmy w grze, więc trzeba to wszystko wziąć „na klatę”, wyjść od nowa, trenować i walczyć.

WIDEO: Skrót Gali Sportu Lubuskiego 2023

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto