Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mały Bartuś na trwałe zapisał się w historii międzyrzeckiej gastronomi. Był pierwszy klientem pierwszej otwartej restauracji!

Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz
Bartek nie krył uznania dla kucharza
Bartek nie krył uznania dla kucharza Dariusz Dutkiewicz
W samo południe Agnieszka Kamińska z restauracji ,,Pod Strzechą’’ otworzyła drzwi lokalu. Na klientów nie trzeba było długo czekać. Pani Weronika wraz z synkiem przyjechali na obiad już godzinę później. Jak podkreśliła międzyrzeczanka, specjalnie wybrali się na ten weekendowy obiadek…

Ten jednak moment poprzedziły długie przygotowania w samym lokalu. Kiedy wczoraj byliśmy na miejscu w restauracji na Głębokim wrzało. Przesuwano stoliki, stawiano środki dezynfekujące, Pani Halinka biegała z miotłą, bo przecież wszystko musi lśnić. Dziś od rana do akcji wkroczyli kucharze. Pan Darek smażył kotlety, polędwiczki, szatkował sałatki….
Roboty było moc, bo i menu długie. Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami, właściciel, Jacek Bełz, zdecydował się - w stosunku do tych sprzed zamknięcia lokalu - ciąć ceny na pół. O czym można się było przekonać zaglądając do leżącego na wszystkich stolikach menu.

Pierwsi klienci dotarli na Głębokie z Międzyrzecza

Co tam przygotowane na otwarcie kotlety, pierogi, czy pieczone pstrągi, skoro najważniejsi są klienci. Punktualnie w samo południe kelnerka Agnieszka Kamińska otworzyła drzwi lokalu. I długo nie trwało, kiedy pojawili się w nich pierwsi, jakże sympatyczni goście. Pani Weronika z Międzyrzecza wraz z synkiem przyjechała na Głębokie specjalnie na obiad. Pierwszy od długiego czasu w spożywany w restauracji. Bartusiowi zaserwowano, a jakże, jedną z najbardziej polskich zup czyli pomidorową. Młody międzyrzeczanin z zapałem pałaszował zawiesistą zupę. A mama zamówiła polędwiczki.

Tajemnicza przyprawa i otwarte drzwi lokalu ściągną klientów?

Wkrótce ,,Pod Strzechę’’ trafili kolejni goście. Według restauratora, największej liczby klientów spodziewa się w sobotę i niedzielę. Czynne będzie w te dni od południa aż do wieczora. Co najmniej do 20-tej, a jeżeli klienci dopiszą, to i dłużej. – Sądzę, że naszych smakoszów nie skuszą li tylko niskie, wręcz symboliczne ceny, ale przyjadą ze względu na naszą kuchnię – mówi restaurator. – No i fakt, że mamy otwarte.
A wysmażający akurat w kuchni kolejne polędwiczki kucharz dodaje że akurat używa swa swą tajemniczą przyprawę. – Zapewniam, że nie tylko ze względu na tę czarodziejską przyprawę smak serwowanych dań powinien zadowolić najbardziej wybrednych smakoszy – zapewnia pan Darek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mały Bartuś na trwałe zapisał się w historii międzyrzeckiej gastronomi. Był pierwszy klientem pierwszej otwartej restauracji! - Międzyrzecz Nasze Miasto

Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto