Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Lubuskiem. Jak mieszkańcy radzą sobie z pandemią? Jak zmieniło się ich życie? Czy boją się tego co będzie?

Redakcja
Jak radzą sobie w obecnych czasach zielonogórzanie?
Jak radzą sobie w obecnych czasach zielonogórzanie? Mariusz Kapała
W piątkowe południe wyszliśmy na ulice Zielonej Góry. Centrum miasta wcale nie jest takie opustoszałe, jak mogłoby się wydawać. Ludzie starają się normalnie funkcjonować. Po "deptaku" spaceruje wiele osób starszych. Jest ich zdecydowanie więcej niż młodych. Większość ludzi martwi się obecną sytuacją, ale nie chce dać się zwariować. Zapytaliśmy mieszkańców Zielonej Góry o koronawirusa, ich obawy, lęki i to, co się aktualnie dzieje w naszym kraju.

Koronawirus w Zielonej Górze. Chlebek kupić trzeba

W drodze do centrum miasta spotkaliśmy starszą panią. Niosła dwie reklamówki pełne zakupów. Zapytaliśmy się jej, jak podchodzi do obecnej sytuacji. - U mnie wszystko pozostało bez zmian. Funkcjonuję normalnie i robię to, co dotychczas. Trzeba iść do sklepu, kupić chlebek. Staram się mocno nie myśleć o tym, co się dzieje. Racjonalne podejście pomaga. Co ma mnie złapać, to i tak złapie. Czy będę wszystkiego przestrzegać, czy nie. Człowiek nie wie, że może przechodzić koło drugiej osoby, która jest chora. Taka jest prawda. Nie ma nadmiernej paniki – przyznała nam pani Barbara.

WAŻNE

Koronawirus w Zielonej Górze. Nie dajmy się zwariować

Zielonogórzanie, jak gdyby nigdy nic w piątek po godzinie 13.00 poruszali się ulicami miasta. Pan Piotr wracał już z pracy. Na razie obecna sytuacja nie jest dla niego szczególnie uciążliwa. - Człowiek trochę mniej wychodzi do miasta, mniej chodzi po sklepach. Więcej siedzę w domu - skomentował zielonogórzanin. - Nie odczuwam wielkich zmian, bo cały czas chodzę do pracy. Tak czy siak, życie płynie w miarę normalnie. Wracam z pracy i zajmuję się tym, co zawsze. Z tą różnicą, że nie idę na siłownię, na basen, saunę, czy w inne miejsce. Staram się podchodzić na spokojnie. Nie dajmy się zwariować – dodał.

Koronawirus w Zielonej Górze. Większa świadomość

W okolicy Muzeum Ziemi Lubuskiej spotkaliśmy pana Krzyśka. Zielonogórzanin szedł sam i dość szybkim krokiem wracał do domu. Zgodził się na chwilę rozmowy. - Każdy siedzi w domu i unika kontaktu. Myślę, że wszyscy choć trochę się obawiają. Chyba nie ma takich ludzi, którzy w ten sposób by o tym nie myśleli. Na pewno ludzie zaczęli doceniać drobne rzeczy i mają świadomość tego, co się teraz dzieje – skomentował całą sytuację pan Krzysztof.

Koronawirus w Zielonej Górze. Ciężko o wizyty u lekarza

Pod przychodnia lekarską Aldemed zaczepiliśmy młodego mężczyznę, który w rękach trzymał skierowanie do lekarza. Jak okazało się chwilę później, wizyta będzie musiała zostać przełożona. - Widać spore trudności. Przed chwilą byłem u lekarza. Dostałem skierowanie do specjalisty, ale powiedzieli mi w recepcji, że nie przyjmują teraz do specjalistów - opowiedział nam Dawid Skwiercz. - Trudniej też o niektóre produkty w sklepach. Wszystko odbija się na naszym społeczeństwie. Gorzej na pewno może być, ale próbuję się tym nie przejmować – dodał.

Koronawirus w Zielonej Górze. Mam nadzieję, że niedługo to minie

Najwięcej osób kręciło się w okolicach pomnika Bachusa. Mieszkańcy odwiedzali sklepy, piekarnie, banki i załatwiali codzienne czynności. - Muszę normalnie do tego podchodzić, bo pracuję w hospicjum. Jest trochę problemów z zakupami, polikwidowali skrzynki pocztowe i żeby wysłać list, trzeba stać w kolejce. Nie żyję obawami i mam nadzieję, że koronawirus minie, jak wszystko – przyznała Agnieszka Leśniewska.

Koronawirus w Zielonej Górze. Nie wiem co z moją firmą...

Pani Magda wychodziła z jednego ze sklepów. W ostatnich dniach nie brakowało jej zmartwień. Obecnie jest w ciąży. Prowadzi też swoją firmę. Zastanawia się, jak w najbliższych tygodniach będzie wyglądało codzienne życie. Nie jest zadowolona z planu pomocy dla przedsiębiorców, który zaproponował rząd. - Obawiam się tego, że za mało rzeczy jest robionych w tym kierunku. Jestem w ciąży i boję się tego, jak to będzie. Nikt nie informuje, jak tak naprawdę dużo testów jest robionych. Sama byłam w tamtym tygodniu przeziębiona. Zadzwoniłam i pomimo tego, że jestem w ciąży, usłyszałam, że mam leżeć w domu i czekać na gorączkę. Myślę, że nie byliśmy gotowi na tę sytuację. To, co się dzieje wokół nas i jest przedstawiane w rządzie, jest nieprawdą - opowiedziła. - Prowadzę firmę i od kilku dni próbuję kupić płyn do dezynfekcji. Latam po mieście, kupuję różne żele, aby zrobić coś swojego. Prezydent jeździ do Orlenu i mówi, jak to wspaniale jesteśmy przygotowani. Prawda jest taka, że nie mamy podstawowych środków prewencyjnych. Moja firma jeszcze funkcjonuje, ale za jakiś czas może być zaostrzona kwarantanna i obawiam się, w jaki sposób będziemy spłacać składki, jak pracownicy będą opłacani. Pomoc dla przedsiębiorców jest jednym, wielkim skandalem. Dokument, który trzeba wypełnić, w ramach odroczenia składek, wygląda tak, jak bym składała pismo o kredyt... – zakończyła pani Magda.

Koronawirus w Zielonej Górze. Chcemy normalnie żyć

Pan Leonard wyszedł na zakupy razem z żoną. Spotkaliśmy go pod jednym ze sklepów mięsnych. Starszy mężczyzna czekał na małżonkę przed wejściem. Przez to chciał zmniejszyć ewentualne ryzyko zakażania. Jednak mężczyzna nie chce dać się zwariować. - Wsłuchuję się w zalecenia i dostosowuję się do nich. Nawet nie wszedłem z małżonką do sklepu, tylko poczekałem na zewnątrz. Synowie kazali nam nie wychodzić z domu. Chcieli porobić nam zakupy. Jednak nie chcemy być ciężarem, bo oni też są narażeni - mówił. - Staramy się do tego podchodzić ze spokojem. Chcemy normalnie żyć. Unikamy większych skupisk ludzi. Nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście, kiedyś była większa swoboda, ludzie stali w kolejkach. Teraz luz musi być zachowany, ale u nas w kraju nie jest tak źle, jak we Włoszech czy Hiszpanii. Dociera to do naszego środowiska. Wyczekujemy cierpliwie na wynalazki czy szczepionkę. Może się doczekamy – podsumował zielonogórzanin Leonard Leks.

Koronawirus w Zielonej Górze. Na działkę pójść trzeba

Zenek od lat większość swojego czasu spędza na działce. Nie inaczej jest w tym roku. Starszy mężczyzna nie chce zmieniać swoich nawyków. Często obrywa za to od swojej żony, ale... jest na to przygotowany. - Mam już prawie 70 lat. Nigdy nie należałem do osób strachliwych, kiedyś byłem żołnierzem. Przyznaję jednak, że mam spore obawy w związku z epidemią koronawirusa. Żona na mnie krzyczy, abym został w domu, bo seniorzy są najbardziej narażeni na zachorowanie. I wiem, że ma rację, jak zwykle zresztą. Nie mogę jednak usiedzieć w domu. Po obiedzie wsiadam na rower i jadę na działkę. To bardzo bezpieczne miejsce, bo na powietrzu. Zresztą o tej porze roku ludzi jest jeszcze mało. W tym tygodniu przyciąłem „wilki” na drzewkach owocowych i posiałem pod inspektem sałatę i rzodkiewkę. I jakoś z tym wirusem, na razie mogę żyć. Nikt jednak nie wie, czy nie będzie gorzej. Jak nam zakażą na działkę wychodzić, to w domu chyba zwariuję – zakończył ze smutkiem w głosie pan Zenon.

Koronawirus w Zielonej Górze. "Czujemy strach"

Na zielonogórskim deptaku największe kolejki mogliśmy dostrzec pod bankami i aptekami. Jednak sporo osób wychodziło niezadowolonych z drogerii. W tym gronie była zielonogórzanka, pani Mariola. Środków czystości nie brakuje, ale ludzie mają problem z zakupem płynów dezynfekujących. - Chyba ze wszystkim jest trudniej. Czujemy strach. To, co mówią w telewizji, połowa się nie zgadza. Cały czas wszystko drożeje. Wracam z jednej z drogerii. W nocy miały być dostawy, a wciąż nie ma nic - opowiedziała zdenerwowana. - Kiedy muszę iść załatwić sprawę, to idę. Inaczej, cały czas siedzę w domu. Dookoła kłamią, straszą i człowiek co włączy telewizję, to jeszcze bardziej się denerwuję. Niestety, ale zapasy też robię, no bo trzeba. Nie dlatego, że zabraknie, tylko dlatego, aby jak najmniej wychodzić z domu. Boję się tego, co może być. Moim zdaniem, będzie coraz gorzej. W telewizji wszystko jest pięknie, ale w rzeczywistości tak nie jest – mówiła zmartwiona pani Mariola Fetraś.

Koronawirus w Zielonej Górze. Homoffice - to niełatwe zadanie

Wiele osób od kilku dni pracuje zdalnie z domu. I jak się okazuje, nie należy to do najłatwiejszych zadań, szczególnie jeśli w okolicy grasują dzieci. - Dzisiaj akurat mam wolne, ale od kilku sześciu dni moje biuro znajduje się w domu. I powiem jedno - medal należy się każdemu, kto potrafi odnaleźć się w tej sytuacji - przyznała nam pani Magda. - Pierwsze dwa dni jeszcze można uznać za fajne. Coś innego, człowiek inaczej stara się wszystko uporządkować i dawać siebie 100 procent, zarówno jako pracownik oraz jako rodzic. Ale kolejne dni bywają coraz trudniejsze. Jak nie zwariować? Do dzisiaj staram się znaleźć odpowiedź na to pytanie - dodała zielonogórzanka.

Koronawirus w Zielonej Górze. Książki zajmują mój czas

Każdy na swój sposób radzi sobie z nadmiarem wolnego czasu. Dla jednych jest to nowość, inni są przyzwyczajeni do takiej sytuacji. Pan Roman nie narzeka na nadmiar wolnego czasu. Stara się go dobrze spożytkować. - Trzeba żyć, no nie! Musimy przeżyć ten okres. Czytam na potęgę. Teraz czytam „Testamenty” Margaret Atwood. Wczoraj oglądałem bardzo fajny thriller. Nie odczuwam nadmiaru wolnego czasu. Nie chcę też się martwić, tym co będzie. Jakieś tam obawy mam, ale żyję normalnie – zakończył Roman Balcerek.

KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT MINUTA PO MINUCIE

WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ O KORONAWIRUSIE

Trwa głosowanie...

Jak koronawirus wpłynął na twoje życie?

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto