MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sześcioro radnych chciało odwołania zarządu powiatu nowosolskiego. O co poszło?

Redakcja
Starosta Iwona Brzozowska odrzuciła zarzuty opozycji.
Starosta Iwona Brzozowska odrzuciła zarzuty opozycji. Arch. Gazety Lubuskiej
"Narzędzie obrzydliwej walki politycznej" czy obrona mieszkańców Bobrownik? Czym był wniosek o odwołanie zarządu powiatu nowosolskiego?

Do głosowania w sprawie odwołania starosty nowosolskiego i zarządu powiatu doszło podczas sesji w piątek, 28 sierpnia. Radni spotkali się w hali sportowej, gdzie z zachowaniem dystansu społecznego, obradowali od godz. 9.00. Dwie godziny później było formalnie jasne, że zarząd zostaje, bo już wcześniej przeciw wnioskowi była komisja rewizyjna rady, a przede wszystkim radni skupieni w klubie KWW Wadim Tyszkiewicz mają większość w radzie. Zatem wiadomo było, że wniosek opozycji odrzucą. Ale co się stało, że doszło do głosowania?

Sześcioro radni w obronie mieszkańców Bobrownik, a przeciw zarządowi

Wniosek o odwołanie starosty i zarządu powiatu z 23 czerwca do rady powiatu wpłynął 13 lipca. – Chcieliśmy dać zarządowi czas, aby zdążył jeszcze coś zrobić dla mieszkańców Bobrownik – wyjaśniał na sesji radny Przemysław Ficner z Prawa i Sprawiedliwości.
Wniosek zawierał szereg zarzutów dotyczących sprawy rekultywacji dawnego wysypiska odpadów po nowosolskiej fabryce w okolicy wsi Bobrowniki, w gm. Otyń.
Podpisało go sześcioro radnych, oprócz Przemysława Ficnera, Łukasz Kempa, Zenobia Danuta Kubicka, Krzysztof Galerczyk, Alina Śmigiel i Grzegorz Zwarycz. Przypomnijmy, w maju tego roku mieszkańcy Bobrownik zablokowali drogę we wsi, bo nie chcieli się zgodzić na jej niszczenie i mieli wątpliwości, co do tego co było zwożone na dawne wysypisko pofabrycznych odpadów w ramach rekultywacji tego miejsca.

protest w Bobrownikach

Powody odwołania zarządu powiatu nowosolskiego

– Mieszkańcy pozostawieni sami sobie, bez pomocy urzędu, zostali zmuszeni aktem desperacji do wyjścia na ulicę, co doprowadziło do konfrontacji z policją – odczytywał wniosek przewodniczący rady Jarosław Suski.
Dalej we wniosku było o tym, że „pozostawienie mieszkańców bez wsparcia jest nie przyjęcia”. „Na takie rządy się nie godzimy. Sprawowanie władzy, to nie przywileje, ale ciężka praca” – można było usłyszeć z treści pisma.
Radni wnioskowali też m.in. o przekazywanie informacji o decyzjach zarządu, a nie tylko o imprezach, w których uczestniczą jego członkowie.

Pozostawienie mieszkańców bez wsparcia jest nie przyjęcia. Na takie rządy się nie godzimy. Sprawowanie władzy, to nie przywileje, ale ciężka praca.

Komisja rewizyjna zaopiniowała wniosek negatywnie

Komisja rewizyjna rady negatywnie zaopiniowała wniosek. Trzy głosy były za tym, a dwa przeciwne. – Ten wniosek jest dosyć mocno populistyczny, nie ma merytorycznych argumentów. Szczegółowo się zapoznaliśmy z wnioskiem i komisja negatywnie go zaopiniowała – przyznał jeszcze przed sesją Marcin Kula, członek komisji rewizyjnej rady.
W uzasadnieniu członkowie komisji stwierdzili, że na podstawie przedstawionych dokumentów i w toku przedstawionych wyjaśnień zarządu wniosek firmy o przetwarzanie odpadów innych niż niebezpiecznie w okolicy Bobrownik był zweryfikowany zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Głos zabrała starosta Iwona Brzozowska

– Albo był kiepskim wicestarostą, albo po ustąpieniu doznał amnezji – odniosła się do wniosku Przemysława Ficnera podczas sesji starosta Iwona Brzozowska. – Jako osoba odpowiadająca w zarządzie powiatu za ochronę środowiska, musiał pan znać, wszelkie dokumenty planistyczne. Znajomość takich dokumentów jest niezbędna, kiedy sprawuje się taką funkcję.

Zarzuty niewiele mają wspólnego z literą prawa, a już na pewno nie rozwiązują problemu, stanowią narzędzie do obrzydliwej walki politycznej.

Starosta określiła treść wniosku, podobnie jak radny Kula, jako populistyczną i dodała, że „zarzuty niewiele mają wspólnego z literą prawa, a już na pewno nie rozwiązują problemu, stanowią narzędzie do obrzydliwej walki politycznej”.

Przemysław Ficner. Decyzja o rekultywacji bez konsultacji z mieszkańcami

– Każde moje wystąpienie jest uznawane za partyjne – stwierdził ze spokojem podczas sesji rady Przemysław Ficner i dodał, że przyzwyczaił się do podważania jego kompetencji. Podkreślił, że podczas procedury dającej firmie możliwość prowadzenia działalności na terenie dawnego wysypiska nie brano pod uwagę sprzeciwów z gminy Otyń. Przyznał, że konsultacje z mieszkańcami w tej sprawie nie są wymagane, ale w prawie są dopuszczone, po to by można było posiłkować się opinią mieszkańców.

Na co nam 182 tysiące ton śmieci na naszym podwórku? Po co nam takie coś? Może jak byśmy porozmawiali wspólnie, to byśmy się zastanowili nad tym.

– Na co nam 182 tysiące ton śmieci na naszym podwórku? Po co nam takie coś? Może jak byśmy porozmawiali wspólnie, to byśmy się zastanowili nad tym. Może mieszkańcy powiedzieliby, że chcą tam lasu – powiedział radny z mównicy i zaznaczył, że obszar, o który chodzi ma wielkość dziesięciu boisk piłkarskich.
Radny publicznie wyjaśniał, że kiedy był wicestarostą, nie była prowadzona rekultywacja na tym wysypisku. A konsultacje wtedy nie mogły być prowadzone, bo sprawa była wówczas na innym etapie procedowania w urzędzie marszałkowskim.

Podsumowanie wystąpień w sprawie odwołania zarządu powiatu

Jarosław Suski powiedział po wystąpieniu radnego, że wielokrotnie było wyjaśniane, że nie chodzi o śmieci.

Sytuacja z wysypiskiem śmieci w Bobrownikach jest bliska rozwiązaniu w sposób korzystny dla wszystkich.

– Wielu z nas miało takie wątpliwości, ale to zostało wytłumaczone, nie ma potrzeby powtarzania czegoś, co jest nieprawda. Tam nie są wywożone śmieci. Temperatura tej dyskusji nie jest zbyt wysoka. Sytuacja z wysypiskiem śmieci w Bobrownikach jest bliska rozwiązaniu w sposób korzystny dla wszystkich. Ta dyskusja jest trochę po niewczasie – stwierdził przewodniczący rady.

Takie światełko czujności powinno się zapalić. Problem z odpadami w całym kraju jest potężny. Co chwilę słyszymy o poważnych aferach, nie mówię, że tu jest afera, nie jesteśmy od tego, żeby to sprawdzić, ale trzeba być czujnym.

Andrzej Ziarek podsumował wystąpienia: – Na przyszłość, latarnia, takie światełko czujności powinno się zapalić. Problem z odpadami w całym kraju jest potężny. Co chwilę słyszymy o poważnych aferach, nie mówię, że tu jest afera, nie jesteśmy od tego, żeby to sprawdzić, ale trzeba być czujnym. Trzeba zwracać na takie sprawy szczególną uwagę – zaapelował.
Po głosowaniu starosta Iwona Brzozowska podziękowała radnym za odrzucenie wniosku.

Protest w Bobrownikach koło Nowej Soli

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dlaczego pszczoły są ważne?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto