Dodaj zdjęcie profilowe

avatarOlga Klamecka

Nowa Sól

Palenie: rozkosz w negatywnym, bolesnym wymiarze

2012-02-23 19:51:11

Po ostatnim artykule Lollapaloozy, pod którym napisałam (myślałam, że całkiem niewinnie), że palę, poczułam się jakaś... inna.


"To pani pali???" Ano palę. Palę już kilka lat.
Nie zaczęłam, bo taka była moda, nie dlatego, ze przechodziłam jakiś młodzieńczy bunt. Nie dlatego, że czułam "presję rówieśników" i nie po to, by coś komuś udowadniać.
Pierwszego papierosa zapaliłam w oknie. Siedząc na parapecie. Było ciepło i jasno, lekki wiaterek wiał, niebo się błękitniło. Czytałam sobie wiersze Wojaczka. Było miło. Tak mi jakoś zostało.
Głupio to mówić, jeszcze głupiej pisać i znowu poddawać się publicznej krytyce, ale co tam. Ja po prostu lubię palić. Tak, moi mili, lubię.
Lubię się zamyślić przy papierosie zapalonym w wolnej, popołudniowej chwili.
Lubię zapalić po osiągnięciu wyznaczonego celu, delektując się chwilą, która jest tylko moja. Siwy dymek, opatulający mnie i odchodzący z wiatrem.
Lubię zapalić przed egzaminem, kiedy moje ciało ze stresu chce sobie zrobić krzywdę - nerwowym przebieraniem nogami, nadpobudliwością.
Lubię palić, kiedy słucham i kiedy sama opowiadam coś przyjaciółce.
Poznałam mnóstwo osób, z którymi znajomość zaczęła się od "Przepraszam, czy mogę pożyczyć zapalniczkę? Widzę, że też palisz..." Wiele z tych osób już dawno rzuciło ten "zgubny nałóg". Ale znajomości zostały.
Lubię zacząć dzień od kawy z mlekiem i cukrem i zapalenia dobrego papierosa. Budzę swój umysł i ciało. Planuję dzień, dzwonię, ubieram się.
Lubię, zamiast krzyczeć, ciągnąć kłótnię po prostu usiąść, zamilknąć i zapalić. Rozluźnić mięśnie twarzy. Zamknąć oczy.
Lubię pisać paląc.
Czy jestem przez to fleją? Czy jestem "śmierdziuchem"?
Zapewniam, że mój zmysł powonienia nie szwankuje i nie jestem żadnym potworem z pożółkłymi palcami i że nikt mi jeszcze nie zwrócił uwagi że "śmierdzę".
Zapewniam także, że systematycznie i bardzo często piorę swoje ubrania. Kilkanaście razy w ciągu dnia wietrzę pomieszczenie, w którym palę papierosy. Popielniczki mam zawsze opróżnione i czyste.
Jak każdy z was po zjedzeniu czosnku albo cebuli ja też czuję, kiedy powinnam szybko pożreć gumę do żucia albo umyć zęby (poza tym obowiązkowym <2x dziennie>).
Co zaś do moich pocałunków, to przykro mi, ale nie interesuje mnie i NIGDY nie będzie mnie interesować zdanie kogokolwiek innego jak tylko mojego Męża na ich temat. W związku z tym kulturalnie proszę o nieporuszanie tematu, bo jak dla mnie jest zbyt intymny i raczej nikogo nie powinno to obchodzić.
Czy jestem bezmózgim tworem, nie umiejącym kalkulować ile wydaję miesięcznie na fajki? Owszem, potrafię policzyć. Póki co jeszcze mnie na to stać i nie głoduję i na boso nie chodzę. Z intelektem tez nie jest u mnie tak tragicznie - mózgu nikotyna nie wyżera, jak sądzą niektórzy głosiciele wyznania "Palacze to idioci".
Co zaś do wyjątkowo często słyszanego przeze mnie "Taka ładna a pali..." mogę tylko podziękować za komplement. Nie wpływa, jak widać, palenie na urodę. Nie mam "zmęczonej, szarej cery", podkrążone oczy miewam, kiedy się nie wyśpię, a moje włosy mają się nienajgorzej. Fakt - zęby nie są najbielsze. Ale znam osoby niepalące, które pytają, jakiej wybielającej pasty używam, bo im też by się przydało. I wyszczerzają do mnie te kły koloru jednogroszówki. Nie palą. Piją wino/kawę/soki. Nie dbają.
Jeśli nadal osoba paląca kojarzy się komuś z Was z biednym, roztrzęsionym "nikotynowym ćpunem" na głodzie, który moknąc w strugach deszczu trzęsącymi się rękoma próbuje odpalić papierosa, to mogę jeszcze przytoczyć piękny fragment powieści K. Vargi "45 pomysłów na powieść":
"(...) palenie to nie nałóg, ale rytuał i filozofia życia, i że papierosy są rozkoszą w jej negatywnym, bolesnym wymiarze i przedsmakiem wieczności - pisał TIMES, więc jak tu nie pochłaniać dwóch paczek dziennie, wstając o dziewiątej i zasypiając o czwartej rano. Patrzę na morze, czując ten niewyobrażalny smak i zapach wieczności, kontemplując woń wyrzuconych na brzeg wodorostów, powoli gnijących jak nasze coraz lepiej poznające wieczność ciała."
Ja się właśnie temu przedsmakowi wieczności oddaję. I liczę się z tym, że grozi mi rak płuc, gardła, podniebienia i języka. Grozi tak mi jak i każdemu z was.


Palenie to dla mnie element życia. Przyjemny element. I póki nie zmienię zdania - nikt mnie nie nawróci na niepalenie. Wierzcie mi - śmiałków było wielu, wszyscy polegli.


Staram się swoim paleniem nikomu nie przeszkadzać. Zakazali palić w pubach? Wychodzę na zewnątrz. Goszczę u niepalącej osoby? Wychodzę na balkon. Rozumiem niechęć do palaczy, do zapachu.
Ale nie wyobrażam sobie powiedzieć komuś obcemu na ulicy czy w barze "Ty śmierdzielu, jedzie ci z japy jakby małpa pękła! Wynoś się stąd!" tylko dlatego, że pił alkohol, którego zapachu zwyczajnie nie trawię i przyprawia mnie o mdłości.
Szanujmy się, moi drodzy, a będziemy szanowani.


W załączeniu dodaję zdjęcie mnie. Z papierosem.
Pozdrawiam!

Jesteś na profilu Olga Klamecka - stronie mieszkańca miasta Nowa Sól. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj