To co się dzieje na cmentarzu jest po prostu potworne!Kiedy dowiedziałam się że może uda się postawić stojaki na rowery przy cmentarzu, o których już wczesniej pisałam w imieniu swoim i innych mieszkańców ucieszyłam się!Dalsze informacje o remoncie i monitoringu i innych potrzebnych rzeczach które powstaną na Wandy też rozniosły się po całym mieście i nie ukrywajmy wszyscy są z tego zadowoleni a przynajmniej większość. Może w tym roku 1 listopada będzie trochę ""przyjemniejsze"" o ile można tak napisać. Ale dzięki utwardzonym w końcu alejom nie będzie trzeba brodzić w ewentualnym błocie jak czasem się to zdarzało.Jednak nie chciałam pisać o tym a o samym remoncie. Wybrałam się ostatnio --kilka dni temu dokładnie -- na cmentarz, jak zwykle rowerem. Samochody porozstawiane po cmentarzu wyglądały dziwnie ale oczywiście dostarczają tam pisaek i materiały. Pełno panów robotników w kamizelkach kręciło się przy rozkopach. Poszłam sprzątać grób dziadków i co słyszę? Co chwilę głośne ""K"" i ""CH"" przeplatane jeszcze lepszymi "kwiatkami" do tego bardzo głośny śmiech. Zwróciłam panom uwagę że nie wypada tak przy grobach... Zapadła cisza, ale tylko na chwilę. Bo jak oddaliłam sie od zbiornika z wodą wszystko wróciło ""do normy"". Czyli znowu przekleństwa, rozmowy o alkoholowych wybrykach (słyszałam choć nie chciałam) i chichoty. Czy zmarłym nie należy się spokój, cisza i szacunek? Dlaczego osoby nadzorujące pracowników nie zwracają na to uwagi?!