Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zemsta nowosolskich boginek. O legendarnych początkach miasta

Jolanta Paczkowska
Warzelnicy. Rzeźba autorstwa Mirosława Florczaka
Warzelnicy. Rzeźba autorstwa Mirosława Florczaka Jolanta Paczkowska
Najpierw nad brzegiem Odry postawiono prymitywne budynki i zainstalowano w nich urządzenia warzelniane, przetransportowane z Zaboru. Do pracy zaangażowano chłopów pańszczyźnianych. Gdy warzelnia ruszyła i uzyskiwano coraz więcej soli, powoli zaczęła wokół powstawać mała osada. Wybudowano browar, karczmę, więzienie, sklepy i warsztaty.

Surowiec do warzelni dostarczano ze Szczecina krypami płynącymi Odrą. Często one tonęły, szczególnie w czas burzliwy i niesprzyjający żegludze rzecznej. Doszło do tego, że flisacy uciekali z kryp i kryli się na lądzie. Warzelni zagrażało zamknięcie. Gdyby nie pewne zdarzenie.

Któregoś dnia wynurzyły się z Odry dwie urodziwe boginki zwane w tych stronach, nie wiadomo dlaczego, mamunami, gdyż te urodą nie grzeszą. Zaproponowały solarzom układ. Jeżeli raz w tygodniu wsypią do Odry worek soli, to one będą strzegły flisaków i przewożonych przez nich ładunków. Postawiły jeszcze warunek, że zawartej z nimi umowy nikomu nie ujawnią.

Solarze przyjęli propozycję i w tajemnicy przed kierownikiem warzelni sypali sól do rzeki. Od tej pory wszystkie krypy bezpiecznie przemierzały długi odrzański szlak i docierały do celu, nawet wtedy, gdy rzeka była wzburzona. Trwało to kilka lat. Warzelnia rozwijała się i rosła osada. Aż kiedyś ktoś zobaczył, jak solarze wsypują sól do rzeki i powiadomił kierownika. Ten kazał ich za to przykładnie ukarać. Pewnej księżycowej nocy mamuny pozbawione soli wyszły na brzeg i zaczęły poszukiwać tych, z którymi zawarły umowę. Dowiedziawszy się od drwali przygotowujących drewno do opalania kotłów, że kierownik warzelni kazał ich zamknąć w więzieniu, wpadły we wściekłość i zapowiedziały, że zniszczą solną osadę, jeżeli solarze nie zostaną uwolnieni. Kierownik jednak się nie ugiął. No a boginki przystąpiły do dzieła.

Któregoś dnia przed wieczorem zerwał się ogromny huragan, który zmiótł z powierzchni ziemi większość budynków w osadzie. Działy się wtedy rzeczy straszne. Drewniane dachy wichura roznosiła po odległej okolicy. Ludzie w popłochu opuszczali osadę. Nie wszyscy jednak zdążyli uciec przed rozszalałym żywiołem. Na domiar złego Odra wezbrała i wystąpiła z brzegów. Olbrzymia powódź dopełniła rozmiarów klęski. Gdy zaś wody rzeki wróciły w swoje koryto, a wiatr ucichł, tylko gdzieniegdzie sterczały kikuty kominów i ruiny domów, których nie zdołała zabrać powódź. I tak oto dopełniła się zemsta wodnych boginek.

Warzelnia też ucierpiała, ale szybko uruchomiono ją ponownie. Kiedy nowym kierownikiem został Daniel Preuss, który okazał się doskonałym organizatorem i administratorem, zarówno warzelnia jak i osada zostały odbudowane, a potem znacznie się rozwinęły. Wówczas to powstała niemiecka nazwa Neusalzburg, a jeszcze później Neusalz - Nowa Sól - która przyjęła się na stałe.

opr. na podst.: Zenon Czarnecki „ Złoty potok”, Wydawnictwo Lubuskiego Towarzystwa Kultury, Zielona Góra, 1987

Serwis nowasol.naszemiasto.pl jest dla Ciebie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zemsta nowosolskich boginek. O legendarnych początkach miasta - Nowa Sól Nasze Miasto

Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto