Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rysiu - najbarwniejsza postać w Nowej Soli!

Olga Klamecka
Olga Klamecka
Olga Klamecka
Ryszard Misztal teoretycznie niczym się od pozostałych nowosolan nie wyróżnia. Ma 57 lat, rodzinę, dom, hobby... a także niedoszłą karierę malarza, gołębnik z lodówki i jest ekspertem od mechaniki samochodowej. Oto Ryszard ze Starego Żabna.

Pan Ryszard, czy, jak sam woli siebie określać: Rysiu, to pasjonat i człowiek – orkiestra. Cały jego życiorys to materiał na dobrą książkę, choć on sam bardzo skromnie uznał już na początku wywiadu, że „wcale nie ma o co robić hałasu". Czy na pewno? Historię tej niezwykłej osobowości zacznijmy od pierwszego, z 3 głównych wcieleń: Ryszarda – malarza. – Od podstawówki tak się złożyło, że lubiłem rysować, malować – zaczyna opowieść - Potem miałem trochę przerwy, a jak byłem koło trzydziestki to się to znowu obudziło we mnie. I malowałem. Głównie krajobrazy, portretów też trochę było... Miałem nawet iść do szkoły artystycznej, ale chyba zabrakło mi wiary w siebie, albo może fantazji. Wolałem „odmalowywać" dzieła sztuki niż stworzyć coś sam. – mówi. Mimo to postanowił zaryzykować i spróbować swoich sił na niemieckim rynku sztuki. – Pojechałem tam w celach zarobkowych, a sprzedanie moich obrazów miało być wyjściem awaryjnym. Jak już dotarłem na taki jarmark, gdzie obrazy sprzedawali, to się okazało, że nawet dzieci ustawiały tam swoje kramy – przypomina sobie i zaraz mówi, że jak zobaczył malowidła maluchów, to nie dość, że sprzedawały je za grosze, to niektóre były nawet lepsze od jego rysunków. Smutne? Niekoniecznie. Podczas wywiadu odwiedził go bowiem jego znajomy. Kiedy zaznajomił się z tematem szybko wtrącił: - Mam obraz Ryśka! Wisi w moim pokoju. 34 lata temu mi go dał jako prezent ślubny! Piękny!
Po późno rozpoczętej, ale szybko zakończonej karierze malarskiej przychodzi czas silnego zainteresowania pana Ryszarda... gołębiami. – Gołębie to lubiłem od dziecka. Pamiętam, że jako chłopiec miałem nawet parę i trzymałem na strychu, ale wylatywały poza wyznaczoną strefę i ojciec strasznie się na mnie za to denerwował... – mówi. To dopiero początek przygody z tymi ptakami. 18 lat temu Rysiu kupił kilka gołębi pocztowych od hodowców. – One mają to do siebie, że potrafią polecieć w siną dal i nie wrócić. Tak też się stało, kiedy wyjechałem nad morze. Do tej pory nie jestem pewien, czy uciekły, czy może jakiś drapieżnik je dorwał. Kolejna grupa gołębi pocztowych również nie została długo przy domu Ryszarda, ze względu na szalejącą wtedy ptasią grypę. – Trzeba było oddać... – ze smutkiem w głosie wspomina gołębiarz. Poczucie straty nie trwało jednak długo, bo już po miesiącu kupił nowe, tym razem tzw. „krótkie", piękne, białe hodowlane gołębie. 15 sztuk. I choć dziś zostało ich tylko 7, Rysiu kocha je ponad wszystko: - Co rano siadają mi na parapecie i stukają w szybę. To najprzyjemniejsza pobudka, jaką można sobie wymarzyć – mówi i dodaje: - Ta rasa trzyma się zawsze blisko domu. Odwiedzają mnie często, kiedy coś robię w garażu, a jak latają nad domem, to tylko siedzę i patrzę. Wszystkie zmartwienia odchodzą...
Ryszard – gołębiarz (to kolejna odsłona R. Misztala) dba o swoje ptaki tak bardzo, że mają chyba najpiękniejszy i najbardziej oryginalny gołębnik w całej Nowej Soli, bo zrobiony z... lodówki! – Stara lodówka stała pod domem. Miała iść na złom – wyjaśnia i opowiada o tym, jak stworzył z niej raj dla gołębi: - Najpierw ociepliłem ją styropianem, potem szlifierką wyciąłem wejścia. Dach zrobiłem z czerwonej blachy dachówkowej i pomalowałem na zielono. Ładny kolor.
O ile żółte, wesołe słoneczko namalowane na gołębniku nie intryguje tak bardzo, o tyle miniaturowa satelita na jego dachu już tak. Ryszard śmieje się i szybko wyjaśnia: - Skoro jest polsatowskie słoneczko, to muszą mieć też satelitę, by ten Polsat odbierać!
O ornitologicznej pasji Rysia można by pisać jeszcze długo, ale przejdźmy teraz do jego kolejnego „wcielenia": Ryszarda – mechanika. – Miałem kiedyś warsztat na podwórku, bardzo lubię grzebać przy samochodach – mówi. Ale to nie wszystko. Pan Ryszard jest bowiem twórcą pierwszego w Nowej Soli samochodu zachodniego dla osoby niepełnosprawnej! – W latach 70. nikt nie robił takich wozów. A ja się zawziąłem, męczyłem się tydzień nad tym pierwszym i zrobiłem. Osoba bez nóg mogła prowadzić auto – mówi dumny. Samochodów dla niepełnosprawnych bez kończyn i z niedowładami zrobił aż 47. – Lubię pomagać ludziom – twierdzi. Do dziś wolny czas dzieli między gołębie i samochody. Ale to nie wszystko, bo Ryszard także łowi ryby i jest mistrzem w dartha, czyli w rzutach rzutkami do celu. Ryszard – wędkarz i Ryszard – gracz to ostatnie odsłony tej barwnej postaci. W obu przypadkach jeździ na konkursy, zawody i... wygrywa! Ostatni sukces to 1 miejsce w rzutkach „7 kolejek".
Ryszard Misztal to z pewnością jedna z najoryginalniejszych postaci naszego miasta. Na Starym Żabnie znają go wszyscy, a przydomki, które mu wymyślają świadczą o ich ogromnej sympatii dla tego skromnego hobbysty. Wymienię tylko kilka: „Pan Tłumik", „Ryniu" i... „Tato". Nic więcej chyba nie trzeba dodawać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rysiu - najbarwniejsza postać w Nowej Soli! - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto