Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: „Kler” Wojciecha Smarzowskiego nie tyle bawi, co poraża. To najlepszy film twórcy „Wesela” i „Wołynia”?

Redakcja
„Kler” w lubuskich kinach: Helios i Cinema 3D w Gorzowie Wlkp., zielonogórskim Cinema City, Pionier w Żarach
„Kler” w lubuskich kinach: Helios i Cinema 3D w Gorzowie Wlkp., zielonogórskim Cinema City, Pionier w Żarach BARTOSZ MROZOWSKI/KINO ŚWIAT
Ktoś rzucił kamieniem w plakat „Kleru”, bo się oburzył zwiastunem filmu Wojciecha Smarzowskiego? Bez sensu. Ktoś myśli, że idzie na komedię? Kolejny błąd…

Przeczytaj też: Kler online CDA, ZALUKAJ, SHOWMAX. Cały film za darmo w internecie. Gdzie można oglądać Kler? Kiedy będzie dostępny na Showmax?

Zwiastun „Kleru” na oficjalnym profilu dystrybutora Kino Świat ma na koncie ponad 2,8 mln odsłon. Ale kto sądzi film Wojciecha Smarzowskiego tylko po trailerze i liczy na obrazoburczą jazdę w rytmie przeboju „Maria ma syna” zespołu Kult – niech pohamuje apetyt.

Smarzowski nie usadza nas w kinowym fotelu na 130 minut, by epatować sensacyjną papką, bo temat pedofilii w Kościele katolickim stał się modny w prasie amerykańskiej czy irlandzkiej. Zarzut, że to obraz szeleszczący publicystycznym papierem, jest chybiony. Jak i ten o czarno-białym widzeniu świata przez reżysera „Wesela” czy „Wołynia”.

Żaden z trzech głównych bohaterów – księży, którzy co roku spotykają się przy wódce w rocznicę swego ocalenia z pożaru – nie jest postacią jednoznaczną.
Czy to ks. Trybus (Robert Więckiewicz) – alkoholik żyjący z kobietą (Joanna Kulig), czy ks. Kukuła (Arkadiusz Jakubik) - oskarżony o pedofilię, czy ks. Lisowski (Jacek Braciak) – wysoko postawiony urzędnik kurii zarządzanej przez arcybiskupa Mordowicza (Janusz Gajos) – każdy z nich nosi w sobie traumę doczesną albo z przeszłości. Często z dzieciństwa, bo Smarzowski nie ogranicza się tylko do tu i teraz. Sięga do lat 80. XX, kiedy Kościół był jeszcze ostoją walki z komunizmem.

Oczywiście, że „Kler” ma sporo scen wywołujących uśmiech, ale im dłużej oglądamy historię duszpasterzy, który błądzą, upadają (ale też niektórzy powstają!), tym częściej śmiech więźnie w gardle. Bo film Smarzowskiego to przede wszystkim thriller. I to trzymający w fotelu do końca. Końca, w którym – jak to u reżysera „Róży” czy „Domu złego” – kamera w finale ulatuje do nieba, pokazując nam znak, który stanowi gorzką puentę. Kto wie, czy to nie ona, z którą to wychodzimy w milczeniu z kina, nie jest groźniejsza - jeśli o przekaz „Kleru” chodzi - niż humorystyczne grepsy…

Smarzowski pokazuje polski Kościół jako korporację, która lojalnie broni swoich acz pokornych pracowników. O ile jednak przypadek ks. Trybusa ma wymiar lokalny, o tyle ks. Lisowski (genialny Braciak!) to już strach się bać. Szpiegowanie, związki z mafią, szantaż, łapówkarstwo… Arcybiskup Mordowicz (świetny Gajos) może tylko ganiać po błocie. Choć też jego władza jest wielka – świeckie władze tańczą, jak im zagra.

A błota – nie tylko tego dosłownego – jest w „Klerze” dużo. Ale reżyser obrzuca nim przede wszystkim ludzi. Nie wiarę jako taką.

Na pierwszym seansie filmu „Kler” w piątek, 28 września 2018 r., w zielonogórskim Cinema City – sala była prawie pełna. Na widowni przeważały osoby w średnim wieku, starsze. Niektóre miały problem z trafieniem do sali nr 1. Być może to znak, że W. Smarzowskiemu udało się przyciągnąć do kina widzów, którzy bywają w nim rzadko albo wcale… „Kler” może być frekwencyjnym przebojem polskich kin.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: RECENZJA: „Kler” Wojciecha Smarzowskiego nie tyle bawi, co poraża. To najlepszy film twórcy „Wesela” i „Wołynia”? - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto