Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marta Górka rodem ze Wschowy „przerzuciła” niedawno 26 ton, wspinając się na szczyt Wielkiej Krokwi

Filip Pobihuszka
Wyczyn Marty Górki został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa.
Wyczyn Marty Górki został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa. archiwum Marty
Marta Górka trzykrotnie pokonała wszystkie stopnie prowadzące na szczyt zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, podnosząc na każdym ze stopni dwa odważniki, ważące po osiem kilogramów każdy. W sumie przerzuciła aż 26 ton! To rekord Guinessa!

Jeśli chodzi o bicie rekordu...
- Ustanowienie! No właśnie wszyscy mówią o biciu, a ten rekord został ustanowiony.

- A to przepraszam. W takim razie chciałem zapytać o genezę pomysłu na taki rekord i zadedykowanie go osobom chorym m.in. na astmę.
- To się zaczęło rodzić od strony czysto sportowej. Przez lata grałam w piłkę nożną, brałam udział w zawodach sylwetkowych, a to są dyscypliny, gdzie wyniki są niewymierne, bo zawsze ktoś będzie je oceniał. Dlatego chciałam zrobić coś dla siebie, coś takiego, gdzie tylko ja będę decydować o wyniku. Bez oceniania przez innych. Pomysł wejścia po schodach łączył moją wytrzymałość i siłę.

- Ale o mały włos cały plan mógł spalić na panewce...
- Tak, pierwotnie miałam pokonać stopnie wieży Eiffla. Wszystko było już załatwione, sponsorzy, bilety, pozwolenia. I nagle, kilka dni przed wylotem dostaliśmy telefon, że niestety nie wpuszczą mnie na wieżę w obawie przed zagrożeniem terrorystycznym... Nie chciałam jednak, żeby pół roku przygotowań poszło na marne. Zaczęliśmy szukać więc poszukiwania nowego miejsca. Padło ostatecznie na Wielką Krokiew.

- Dlaczego akurat tam?
- Chciałam, żeby to była znana miejscówka, a nie pierwsze lepsze schody. Kąt nachylenia był jednak taki, że musiałam iść z asekuracją.

- W Paryżu byłoby łatwiej?
- Oczywiście! Tam są równe schodki, a tu... Jak zobaczyłam tę skocznię to pomyślałam sobie: „Jak ja to zrobię, to chyba samo sobie kupię medal!”. Ale nawet gdyby mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, to zawsze jest jeszcze głowa. No i jeszcze byłam w masce ograniczającej dopływ tlenu.

- Czy używanie takiej maski można porównać do treningu wysoko w górach?
- Porównać można, ale to nie to samo. Ona była dla mnie dodatkowym utrudnieniem także dlatego, że w środku skraplała się woda.

- A skąd pomysł by zwrócić uwagę na chorych?
- Chciałam się z nimi integrować, być dla nich motywacją. Pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych.

- Czy np. astmatycy mogli pójść w pani ślady?
- Osoby chore mogą uprawiać sport. Wszystko opiera się na ciężkiej pracy, wiedzy i doświadczeniu. Trzeba obserwować swój organizm i znać jego możliwości. Bo nie ma takich słów jak „nie mogę”.

- Słyszałem, że plany na przyszłość są jeszcze ambitniejsze...
- Chcę wbiec na największe wieżowce każdego kontynentu. Na pierwszy ogień planuję najwyższy budynek świata w Dubaju. A przy każdym z wieżowców chcę poruszać jakiś problem. Największy budynek będzie pretekstem do poruszenia największego według mnie problemu, czyli zwolnieniom z wuefu. To poważna sprawa, bo dotyczy tak naprawdę przyszłości naszego społeczeństwa. Chcę zmotywować dzieciaki, zachęcić do uprawiania sportu. Chcę, żeby pamiętały, że zdrowia nie można kupić. Przy okazji chcę też pokazać drogę sportowca do celu, bo ludzie przeważnie widzą tylko samo osiągnięcie celu. Nie jesteśmy cyborgami, które tylko jedzą i trenują.

- Możemy podać już jakieś terminy?
- Jeszcze jest na to za wcześnie. Musimy usiąść z menadżerem, porozmawiać, poszukać sponsorów. A ja muszę odpocząć, bo ostatnie pół roku dało mi w kość...
- Dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto