Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Wrona pilot-bohater we wspomnieniach nowosolan [ZDJĘCIA]

Jolanta Paczkowska
Tadeusz Wrona uczeń nowosolskiego "Elektryka" w latach 1969-1974.
Tadeusz Wrona uczeń nowosolskiego "Elektryka" w latach 1969-1974. Arch. "Elektryka" w Nowej Soli
- Nie odebrał świadectwa maturalnego w dniu zakończenia roku szkolnego, bo był na szybowcowych mistrzostwach Polski w Lesznie i jego szybowiec osiadł na polu, więc nie zdążył dotrzeć do Nowej Soli - wspomina była wychowawczyni Tadeusza Wrony, ucznia "Elektryka", pani mgr inż. Irena Ławniczak.

Wiele osób w Nowej Soli rozpiera duma na dźwięk nazwiska kapitana Tadeusza Wrony (57 lat), pilota Boeinga. A to za sprawą udanego awaryjnego lądowania bez podwozia, w chłodzącej pianie. 1 listopada na lotnisku w Warszawie, z 231 osobami na pokładzie, z których żadna nie ucierpiała. Pilot-bohater w Nowej Soli mieszkał niemal połowę swojego życia. Razem z rodzicami i starszym bratem Kazimierzem przeprowadzili się tu ze Słubic. Wcześniej mieszkał w Żywcu, gdzie się urodził.

Wielu próbuje sobie przypomnieć swoje związki z Tadeuszem i jego rodziną. Ktoś chodził do jednej klasy (także w "Elektryku") ze starszym bratem Tadeusza Kazimierzem (59 lat) i przypomina, że do Aeroklubu w Lubuskim w Przylepie pod Zieloną Górą najpierw zapisał się właśnie Kazimierz, obecnie również pilot w PLL LOT. Ktoś inny pamięta żonę Tadeusza, Marzenę Grylewicz-Wronę, że też latała kiedyś na szybowcach, i że z Tadeuszem poznali się podczas kursu...

W. Tyszkiewicz: Nowosolanie z dumą przyjęli informację o Pana bohaterskim czynie (zdjęcia)

- Najpierw chodził do Szkoły Podstawowej nr 2, która później została połączona z SP1, istniejącą do dziś "Jedynką" - wspomina pani Małgorzata, sąsiadka Tadeusza Wrony zza ściany. Niewiele umie powiedzieć o dzisiejszym bohaterze, był od niej wtedy dużo starszym młodzieńcem, a jeszcze starszym od siostry, Agnieszki. Rodzice pani Małgorzaty i jej siostry Agnieszki - państwo Janina i Adam Świerniakowie - bardzo miło wspominają rodziców Tadeusza, z którymi mieszkali na tym samym, drugim piętrze w kamienicy przy ulicy Wyspiańskiego 5. Potem rodzice Tadeusza wybudowali się w Żywcu i tam się przeprowadzili.

- Pamiętam bardzo dobrze jego mamę - szczupła, niska kobieta o dłuższych czarnych włosach. Chłopców nie pamiętam. Rodzice mówią, że było ich trzech - Tadeusz, Kazimierz i chyba Zbigniew. Zawsze, gdy wyjeżdżali, zostawiali u nas klucze, abyśmy podlewali kwiatki i pilnowali mieszkania. To pamiętam. Mieszkali tu do około 1984-1986? Po wyprowadzce państwa Wronów zamieszkiwała tu żona pana Tadeusza z dzieckiem. Chyba była plastyczką, ale nie jestem pewna. Mieszkała około pół roku. Jego tu nie było, bo ciągle był w trasie - próbuje przypomnieć sobie wszystko, co wie, pani Agnieszka, kilkanaście lat młodsza od sąsiada - Tadeusza.

- My wprowadziliśmy się na Wyspiańskiego w 1964 roku, Państwo Wronowie, już wtedy tu mieszkali. Pani Ludwika, mama Tadeusza, bardzo sympatyczna kobieta, wpadała czasem do nas na kawę - mówi pani Janina. - Mąż pani Ludwiki był głównym księgowym w jednym z większych nowosolskich zakładów. Pamiętam ich synów jako bardzo grzecznych chłopaków. Rzadko ich widywano. I Kazimierza, i Tadeusza przyciągnął Przylep, a konkretnie szybownictwo. - Zapamiętałam obraz dostojnego Tadeusza w mundurze pilota - dodaje pani Janina.

Czytaj dalej >>>>

- Uczniem technikum elektrycznego o specjalności maszyny i aparaty elektryczne był w latach 1969-1974 - mówi była wychowawczyni klasy, pani mgr inż. Irena Ławniczak, która pokazała nam kronikę klasową i dzięki której możemy dziś pokazać zdjęcia młodzieńca Tadeusza.

- Przez cały 5-letni okres nauki plasował się w czołówce najlepszych uczniów w klasie. Obowiązki szkolne bardzo dobrze łączył z pasją szybownika. Był koleżeński, chętnie pomagał w matematyce, w której zawsze miał duże osiągnięcia. A trzeba dodać, że chodził do bardzo licznej, 45-osobowej klasy. Tadeusz wpisany jest na liście w kronice prowadzonej przez koleżankę z klasy Jolantę Kurjańską pod numerem 40. Spokojny, grzeczny, ambitny, systematyczny. Zapalony pilot szybownictwa - z chęcią i zapałem opowiada o swoim wychowanku pani Irena.

- W roku 1974 zdał w naszej szkole maturę oraz razem z kolegą Leszkiem Wierzbickim obronił pracę dyplomową z elektroniki, dyscypliny, która bardzo go zajmowała. Uzyskał tytuł technika elektryka. I proszę sobie wyobrazić, że nie odebrał świadectwa maturalnego w dniu zakończenia roku szkolnego, bo był na szybowcowych mistrzostwach Polski w Lesznie i jego szybowiec osiadł na polu, więc nie zdążył dotrzeć do Nowej Soli. Pokazał mi za to notatkę z lokalnej gazety, w której czytamy: "Ubiegłej jesieni Aeroklub Ziemi Lubuskiej przystąpił do intensywnej pracy z najmłodszymi adeptami pilotażu szybowcowego oraz z kandydatami i skoczkami spadochronowymi. Przy efektywnej pracy kadry etatowej i aktywu społecznego z pewnością o nich jeszcze usłyszymy".

W 1974 roku miał już też złotą odznakę szybowcową z trzema diamentami, najwyższą z możliwych. W okresie pobytu w technikum zdobył V miejsce na Okręgowych Zawodach Szybowcowych. Uwieńczeniem jego zamiłowania do latania i umiejętności było powołanie do Kadry Narodowej Juniorów.

Mieliśmy dwa zjazdy klasowe, ale na żaden z nich nie udało mu się dotrzeć. Podobno mieszka pod Warszawą…

Może teraz się uda? Nowosolanie oczyma wyobraźni widzą już odciśniętą dłoń pana Tadeusza uwiecznioną w nowosolskiej alei gwiazd.

Kpt. Wrona, pilot bohater, pochodzi z Nowej Soli

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubuskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto